Coś o mnie i lecim z tym koksem :
17lat
180cm
92kg
Ćwiczę ponad rok, 4x w tygodniu.
W dni nietreningowe robie sobie aeroby, średnio jakoś godzina biegania. Łykam kapsułke HMB przed i po, tak na wszelki :d bcaa od następnego tygodnia już raczej na stałe wleci, nie chce tracić mięcha.
Hmm, na masie jadłem +/- 3500 kcal dziennie. Teraz zapotrzebowanie "normalne" wyszło mi jakieś 2700 kcal. Próbuje robić deficyt do 2000 kcal ale jak sobie liczę kcal z posiłków, to te kalorie no ni ch**ja się nie zgadzają!! Tak mnie to męczy
Jem tak :
2g B na kg ale jem 200g = 800kcal (zakładając 1g = 4kcal)
1g WW na kg = 360kcal (zakładając 1g = 4kcal)
I tłuszczy wychodzi mi z reszty kcal 93gramy. (860 kcal ) (zakładając 1g = 9kcal)
Jak jem?
Śniadanie : 6 jajek, 2 żółtka, 50g płatków owsianych. Omlet
Posiłek 2-3-4 : Zazwyczaj tak samo. 200g kurczaka/łososia , 40g ryżu (waga przed ugotowaniem)(lub po prostu jakieś 25g węgli złożonych z czego innego), i 20g oliwy lub orzechów no i zawsze dużo warzyw.
A na noc : twaróg chudy, tak żeby 40g Białka było,lub kurczak/łosoś no i te tłuszcze. Chyba że łosoś , to w tych 200g jest te +/- 25g fatu.
No i jak tak sobie liczę to, to wychodzi jakieś 2500kcal. wtf?
Pomocy :D Dobrze jest ? Źle? Spale miecho przy takim trybie? Będę robił refeed day co 10 dni, jakieś 1000kcal +