Fakty z życia ćwiczącego - na przestrzeni tygodnia :)
Jakiś czas temu (mniej więcej dwa miesiące) zaczął chodzić do nas na siłownię młody szczeniak - 18 lat. Kasy jak lody - własny samochód, w ch** złota itp itd :) No ale to nie jest ważne.
W zeszłym tygodniu w poniedziałek jak skończyliśmy z kolegą trening - gówniarz wyłapał nas w szatni i pyta się "co przypier***" bo mu przez te dwa miesiące nic nie poszło. On już sobie wszystko załatwi tylko powiedzieć mu co i jak :) Mój znajomy (stary zawodowiec) bez mrugnięcia okiem zalecił kurację: "50 tabletek metanabolu, 5 ampułek omki, 10 deci i 5 winstrolu - wszystko razem do michy zrobić koktajl i już" Będziesz wielki....
O dziwo szczyl kiwnął głową i poszedł. Mieliśmy polewkę z niego przez dobre trzy lub cztery dni - musiał być strasznie zawiedziony. :-] W każdym razie wczoraj przychodzi normalnie na trening a po skończonym w szatni łapie nas i "chłopaki słuchajcie....." .........i tutaj otwiera plecak a w nim qrwa zaopatrzenie jak dla legionu koksiarzy :( Ze 200 tabletek metki (to było na oko) - doliczyłem się 15 deci 10 winstrolu i 20 propionatu. Czujecie?????? I jeszcze pyta się jak to wszystko wziąć i na ile DNI (tak - DNI) ma to sobie rozłożyć...........
Jednym słowem........zbledliśmy.......gówniarz na sumieniu Godzinę czasu go je***liśmy by sobie darował...na odchodnym wcale nie byliśmy przekonani że w przypływie desperacji nie zje części tego sprzętu. :-[
Zapraszam do dyskusji