,,Ludzie chwytają za miecz, by ukoić rany na duszy, których doznali w przeszłości. I by umrzeć z uśmiechem na ustach".
...
Napisał(a)
A jeśli ta dewastująca seria kopnięć jest właśnie po to, aby przeciwnikowi uniemożliwić dalszy atak na nas? Bo my się zasłaniamy a on nadal atakuje? To obrona konieczna nie jest przepisem umozliwiającym napadniętemu skuteczne unieszkodliwienie agresora za pomocą równorzędnych środków (czyli jeśli on z gołymi rękami, my nie możemy wyciągną kukri i uciąć mu łba)?
...
Napisał(a)
Powinna być, jednak w interpretacji sądowej przekroczenie granicy obrony koniecznej to bardzo krucha linia i bardzo często zdarza się, że sąd wydaje nieludzkie wyroki bazując na swojej niesprawiedliwej wykładni. Według ustawy, liczą się intencje. Teoretycznie, jeśli nie dało się w inny sposób zatrzymać oponenta, a za każdym kolejnym niszczycielskim kopnięciem nie poddawał się i atakował, to seria niszczących kopnięć jest ok. Problem w tym, że bardzo trudno to w sądzie udowodnić. To nie Ameryka, gdzie w samoobronie można bezkarnie zabić (w niektórych przypadkach), tylko Polska. Dlatego radzę, by zawsze w zeznaniach mówić, że ciosy, które się zadało, były przypadkowe, były efektem szamotaniny, nie miały na celu uszkodzenia, tylko odstraszenie, zakończenie ataku. Należy podkreślać, że tylko się broniło, że działało się w strachu, pod wpływem emocji i nie miało na celu zranić drugiej osoby.
Całkiem niedawno padł wyrok 3 lat zawieszenia dla 70letniego dziadka, który obronił się przed 20letnim złodziejem małym scyzorykiem. Złodziej zaczął używać pięści i próbował odebrać portfel / torbe. Dziadek w ostatniej chwili sięgnął po scyzoryk i dźgnął złodzieja dwa razy (no bo jak inaczej emeryt co ledwo poruszy ręką miałby się obronić?). Gdy przyjechała policja, dziadek powiedział , że bronił się scyzorykiem. No i dostał większą karę od złodzieja (złodziej dostał zawiasy, ale tylko na rok. Oczywiście przeżył - dobiegł do jakiejś klatki schodowej i wybłagał pomoc, krwawiąc).
W całej swojej pracy z kontratypem obrony koniecznej doszedłem też do czysto sportowego wniosku - o ile wojna stójka vs parter trwa po wsze czasy, tak przez pryzmat polskiego prawa karnego, grappling jest znacznie bezpieczniejszy w obronie koniecznej. Przeciwnika można unieszkodliwić przez sam dosiad / w parterze ma się dużo większą kontrolę nad ilością zadanych ciosów / bardzo ciężko udowodnić duszenie, jeśli nie ma śladów obtarć, itp. Poza tym, w oczach sędziego, walka w parterze to chaotyczna szamotanina (zazwyczaj) więc większość wywichnięć, uderzeń, czegokolwiek (może prócz technicznego duszenia :DD) da się wytłumaczyć.
Ale nie, nigdy nie mówta, że wykonywaliście techniki sztuki walki do UNIESZKODLIWIENIA przeciwnika, by zapobiec napaści (tj. bezprawnemu zamachowi na dobro chronione prawem - wasze zdrowie). Bo wtedy sami się przyznajecie, że waszym celem nie było uniknięcie ataku (tak, w obronie koniecznej cel to UNIKNIĘCIE ataku / dalszego ataku), tylko pozbawienie dobra chronionego prawem - zdrowia - napastnika, w rewanżu za to, że was zaatakował. Tak to działa.
edit:
zamieszczam link do artykułu o wspomnianym dziadku, żeby nie pozostawać gołosłownym
www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/pobity-i-okradziony-trafi-do-wiezienia-zranil-napastnika,380852.html
Zmieniony przez - Artysta w dniu 2015-11-09 22:15:12
Całkiem niedawno padł wyrok 3 lat zawieszenia dla 70letniego dziadka, który obronił się przed 20letnim złodziejem małym scyzorykiem. Złodziej zaczął używać pięści i próbował odebrać portfel / torbe. Dziadek w ostatniej chwili sięgnął po scyzoryk i dźgnął złodzieja dwa razy (no bo jak inaczej emeryt co ledwo poruszy ręką miałby się obronić?). Gdy przyjechała policja, dziadek powiedział , że bronił się scyzorykiem. No i dostał większą karę od złodzieja (złodziej dostał zawiasy, ale tylko na rok. Oczywiście przeżył - dobiegł do jakiejś klatki schodowej i wybłagał pomoc, krwawiąc).
W całej swojej pracy z kontratypem obrony koniecznej doszedłem też do czysto sportowego wniosku - o ile wojna stójka vs parter trwa po wsze czasy, tak przez pryzmat polskiego prawa karnego, grappling jest znacznie bezpieczniejszy w obronie koniecznej. Przeciwnika można unieszkodliwić przez sam dosiad / w parterze ma się dużo większą kontrolę nad ilością zadanych ciosów / bardzo ciężko udowodnić duszenie, jeśli nie ma śladów obtarć, itp. Poza tym, w oczach sędziego, walka w parterze to chaotyczna szamotanina (zazwyczaj) więc większość wywichnięć, uderzeń, czegokolwiek (może prócz technicznego duszenia :DD) da się wytłumaczyć.
Ale nie, nigdy nie mówta, że wykonywaliście techniki sztuki walki do UNIESZKODLIWIENIA przeciwnika, by zapobiec napaści (tj. bezprawnemu zamachowi na dobro chronione prawem - wasze zdrowie). Bo wtedy sami się przyznajecie, że waszym celem nie było uniknięcie ataku (tak, w obronie koniecznej cel to UNIKNIĘCIE ataku / dalszego ataku), tylko pozbawienie dobra chronionego prawem - zdrowia - napastnika, w rewanżu za to, że was zaatakował. Tak to działa.
edit:
zamieszczam link do artykułu o wspomnianym dziadku, żeby nie pozostawać gołosłownym
www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/pobity-i-okradziony-trafi-do-wiezienia-zranil-napastnika,380852.html
Zmieniony przez - Artysta w dniu 2015-11-09 22:15:12
www.fb.com/pawarts
Sztuka Ruchu - treningi, seminaria, pokazy, eventy sportowe
...
Napisał(a)
ArtystaRocky także na początku dostawał. Z Apollo wygrał dopiero w drugiej częściŻycie to nie jest film o Rockym, gdzie trening trwa 5 minut, a sukcesy sypią się workami.
...
Napisał(a)
Prawne konsekwencje...
Na studiach prawniczych wpajano mi szacunek do prawa. I takowy posiadam. To co pisze Artysta jest prawdą, skutki naszych zachowań mogą być różne. Ale zdrowie mojej rodziny czy swoje własne stanowi dla mnie wartość wyższą niż zdrowie napastnika,który usiłuje zrobić mi krzywdę. I w życiu starłbym się jednak kierować zasadą "lepiej żeby mnie dwunastu sądziło, niż czterech niosło." Myślę, że taka zasada przyniesie nam finalnie więcej pożytku, niż podejście "lepiej dać się pobić, niż coś komuś zrobić." Oczywiście to moje subiektywne zdanie.
Na studiach prawniczych wpajano mi szacunek do prawa. I takowy posiadam. To co pisze Artysta jest prawdą, skutki naszych zachowań mogą być różne. Ale zdrowie mojej rodziny czy swoje własne stanowi dla mnie wartość wyższą niż zdrowie napastnika,który usiłuje zrobić mi krzywdę. I w życiu starłbym się jednak kierować zasadą "lepiej żeby mnie dwunastu sądziło, niż czterech niosło." Myślę, że taka zasada przyniesie nam finalnie więcej pożytku, niż podejście "lepiej dać się pobić, niż coś komuś zrobić." Oczywiście to moje subiektywne zdanie.
1
Gory upajaja.Czlowiek uzalezniony od nich jest nie do wyleczenia.Mozna pokonac alkoholizm,narkomanie,slabosc do lekow.
Fascynacji gorami nie można.
...
Napisał(a)
Oczywiście nie ma co podważać kwestii ochrony życia własnego czy też najbliższych. Kwestia wyboru na zasadzie instynktu o czym pisałem wcześniej.
Jednak w mojej opinii autor tematu stawał przed innym dylematem.
Jednak w mojej opinii autor tematu stawał przed innym dylematem.
Trener PoTreningu.pl
AdrianIwanowski.eu
...
Napisał(a)
Pisząc o skutkach prawnych to najlepiej w ogóle nic nie robić tylko uciekać by nie pójść siedzieć za zrobienie komuś krzywdy w ochronie osobistej - paranoja :/
A jeśli chodzi o treningi to nadal trenuję aczkolwiek z dużo mniejszą motywacją (rekreaycjnie) , bo co mi po treningach jak nigdy nie skorzystam z tego, a można wiele stracić w oczach innych :/ to jak zbieranie znaczków których nigdy do niczego nie wykorzystam.... bardziej hobby niż styl życia - ale czy ma sens ?
Niechce zamulać ale nie jestem ani pierwszy ani ostatni w tej kwestii. Tylko cieżko się z tym pogodzić .. chyba prościej już rzucić palenie niż pogodzić się ze świadomością własnej porażki :)
Wiem że pierwsze walki na zawodach przeważnie kończą się porażką, bo życie to nie film, a psychika ważniejsza jest niż umiejętności. Nie potrafię wzbudzic u siebie takiej agresji. :/ ciekawe jak wyglądały wasze pierwsze walki :) pozdr wszystkich ;)
A jeśli chodzi o treningi to nadal trenuję aczkolwiek z dużo mniejszą motywacją (rekreaycjnie) , bo co mi po treningach jak nigdy nie skorzystam z tego, a można wiele stracić w oczach innych :/ to jak zbieranie znaczków których nigdy do niczego nie wykorzystam.... bardziej hobby niż styl życia - ale czy ma sens ?
Niechce zamulać ale nie jestem ani pierwszy ani ostatni w tej kwestii. Tylko cieżko się z tym pogodzić .. chyba prościej już rzucić palenie niż pogodzić się ze świadomością własnej porażki :)
Wiem że pierwsze walki na zawodach przeważnie kończą się porażką, bo życie to nie film, a psychika ważniejsza jest niż umiejętności. Nie potrafię wzbudzic u siebie takiej agresji. :/ ciekawe jak wyglądały wasze pierwsze walki :) pozdr wszystkich ;)
...
Napisał(a)
Walki uliczne czy na zawodach?;) Zmień kicka na BJJ, zaskoczysz przeciwnika w bójce zejściem w nogi albo wciągnięciem w gardę, trochę pomiętosisz, założysz duszenie i wsio. On obezwładniony bez urazów, Ty zwycięski;);););)
,,Ludzie chwytają za miecz, by ukoić rany na duszy, których doznali w przeszłości. I by umrzeć z uśmiechem na ustach".
Polecane artykuły