po dwóch redukcjach, jestem mniej więcej 10 kg w dół. Oczywiście problem jaki mnie dotknął to nadmiar skóry, ostatnio badałem się i mam 12.1% body fat (w co nie mogłem uwierzyć, przez nadmiar skóry. osoby grubsze wydają się szczuplejsze niż ja, co mnie trochę demotywuje) przy mezo-endomorficznej budowie ciała, lecz sporo mięcha mi poleciało przez pierwszą nieudaną redukcję-głodówkę. W tym momencie wiem, że nie będę wyglądać dobrze przy obecnym stanie mojej masy mięśniowej, tym bardziej z takim nadmiarem skóry. Chciałbym zredukować jeszcze trochę bf, tak do 8-10% przez kolejny miesiąc. Teraz pojawia się pytanie co dalej, do lata zostalo jeszcze dwa miesiące a ja wyglądam jak worek na kości i resztki mięśni. Kopiąc wszelakie fora, w tym zagraniczne pojawił się pomysł "body recomposition" - czy takie coś ma sens w moim wypadku?
Po tym wstępie, nadszedł czas na konkretne pytania:
1. Na siłownię w sumie chodzę jakieś 4 miesiące redukując- jakie mam szanse na przyrosty? (nigdy nie masowałem) tzn. zaczynam tak jakby od zera, czy będzie mi trudniej?
2. Czy reverse dodając od połowy kwietnia co tydzień 100-200 kcal aż do poziomu utrzymania i dalej trening siłowy i cardio już na poziomie kalorii potrzebnym do utrzymania masy coś da? Czy może trochę kalorii dołożyć ponad utrzymanie - ale boję się okropnie że znów zaleję się na lato. Zaczynanie masy na lato trochę mija mi się z celem, lipiec mam pełen wyjazdów nie będę w stanie wtedy trenować. Wrócę na siłownię w sierpniu, efekt jak najlepszy chciałem uzyskać do lipca.
3. jak pozbyć się cholernej skóry? ile to będzie trwać? wymyślam sobie różne kremy, peelingi, piję 3-4l wody dziennie, jedzenie galaretek... jakie to ma szanse na powodzenie i które najlepiej zastosować?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i liczę na jakiś odzew, gdyż nie często zdarza mi się zwracać do kogokolwiek z problemami :)
Jeszcze notka o mnie:
20 lat
180 cm
72 kg
12% body fat
44% tkanki mięśniowej
58% nawodnienie organizmu
TRENING: split 4x/tydzień + 30 min cardio po każdym treningu