A więc tak... Rozpocząłem trening 3 tygodnie temu, przy wzroście 186cm i wadze 64kg. Czytałem mnóstwo tematów na tym forum, więc sam postanowiłem ułożyć sobie jakąś tam dietę na masę, wyglądała ona mniej więcej tak:
1. mleko z płatkami owsianymi
2. razowy chleb, pierś z indyka, 2 jajka
3. kurczak z ryżem
4. kurczak z ryżem (dla odmiany czasem zastępowałem kurczaka wołowiną, a ryż makaronem)
5. twaróg z serkiem wiejskim
Trening co 2 dni, hantlami w domu, na wszystkie partie mięśni (nogi, barki, brzuch, biceps, triceps, klatka, grzebiet), 3 serie po osiem powtórzeń, doszedłem do obciążenia 7kg. Ponadto zażywałem Gain Bolic 6000 Olimpu (100g w dni nietreningowe, 200g w dni treningowe), dzisiaj kończę trzecie kilogramowe opakowanie.
No i efekty są takie. Aktualna masa 70kg (wydaje mi się, że niezły wynik, jak na tak krótki czas), obwód ramienia wzrósł zauważalnie, żebra już w miarę zakryte, w pasie też centymetr, czy dwa przybyło (zapinam teraz pasek jedną dziurkę wcześniej), no więc ogólnie nie jest źle, ale oczywiście to nie jest coś, do czego dążę. Nie chcę być żadnym pakerem, ale mieć wygląd zdrowego i wysportowanego faceta.
Potrzebuję teraz Waszej rady co dalej? Kontynuować to co do tej pory, czy może trzeba już wprowadzać jakieś istotne zmiany? Kupować czwarty kilogram gainera, czy już przerzucić się na coś innego (kompletnie się na tym nie znam)? Wystarczy jeszcze trening hantlami w domu (jeśli tak to raczej sukcesywnie zwiększać obciążenie, czy ilość powtórzeń?), czy powinienem już pomyśleć o jakimś karnecie na siłownię? No i ogólnie wszelkie rady bardziej doświadczonych mile widziane, bo mam takie przeczucie, że te kilka kilogramów to była najłatwiejsza część, a dopiero teraz zaczyna się cała zabawa ;)