Masa ciała nie jest jedynym wyznacznikiem. Ale... w zeszłym roku udało mi się kilkanaście kg zrzucić i nie chciałbym tego stracić. Ponadto nawet zakładając znaczną poprawę umięśnienia i tak mam masę tłuszczu do zrzucenia i sumarycznie powinienem ważyć mniej. Obecna waga (113 kg) powoduje, że przebiegnę kilometr i wysiadają mi ścięgna i stawy. Chciałbym też wrócić na narty, a żeby sprawiały przyjemność, też kilogramów powinno być mniej, inaczej wysiadają nogi. Czyli redukcji nie uniknę.
Z kaloriami sprawa jest dość prosta. W zeszłym roku schudłem i to całkiem bezproblemowo. Kluczem była zbilansowana dieta + dość spora aktywność nietreningowa + niewielki wysiłek typu spacery.
W tym roku chciałem chudnąć dalej. Ale pandemia + zmiany zawodowe spowodowały spadek ogólnej aktywności fizycznej (tej nietreningowej). Samo obcięcie kalorii (blisko BMR) dawało słabe rezultaty. Waga spadała bardzo powoli, czułem się źle. Postanowiłem dołożyć aktywność fizyczną nie zmieniając kaloryczności, ale efekt okazał się przeciwny od zamierzonego. Tzn. spadek wagi zatrzymał się. Waga zaczęła się silnie wahać, samopoczucie było nadal średnie.
Ponieważ treningi mimo że nie przyczyniły się do szybkiego spadku wagi, to wyraźnie coś dały (sylwetka się poprawiła, ustąpiły moje problemy z kręgosłupem) nie chcę ich przerywać. Podpuszczony przez Dj_DoDo podbiłem kaloryczność i zbieram dane, żeby zaplanować sobie bardziej przemyślaną redukcję. Mierzę obwody, ważę się, a jednocześnie zapisuję dane dotyczące
treningów. Ze zdjęciami też dobry pomysł - zrobię.
Zmieniony przez - drzoo w dniu 2020-09-04 13:49:45