Polskie judo dzięki warszawskim klubom wychodzi z kryzysu
Judocy Łukasz Bałanda (81 kg), Krzysztof Wiłkomirski (73) i Grzegorz Eitel (100) to kandydaci do medali olimpijskich w Pekinie. Wszyscy trenują w Warszawie.
Zawodnicy AZS UW Łukasz Bałanda i Krzysztof Wiłkomirski to najbardziej wybuchowy duet ostatnich lat polskiego judo. Talent „Wiłka" eksplodował podczas mistrzostw świata w 2001 roku w Monachium, gdy zdobył brązowy medal. Dwa lata później, cały czas trenując z Bałandą w malutkim klubie przy ulicy Karowej, zajął trzecie miejsce mistrzostw Europy.
Kategoria europejska
Łukasz miał dosyć bycia jedynie sparingpartnerem, ale w kategorii do 73 kg panował Wiłkomirski. W kat. 81 bezkonkurencyjny był piąty judoka igrzysk w Atenach Robert Krawczyk (Czarni Bytom). Aż do soboty, gdy w półfinale mistrzostw Polski w Opolu Bałanda pokonał Krawczyka.
Wynik najlepiej świadczy o tym, że kategoria 81 kg stoi w Polsce na co najmniej europejskim poziomie. Krawczyk to aktualny trzykrotny brązowy medalista mistrzostw Starego Kontynentu, ale w Polsce musi odpierać coraz śmielsze ataki Bałandy i Łukasza Błacha z Wrocławia (syna Wisława, brązowego medalisty mistrzostw świata i 3-krotnego medalisty ME).
Młodzi nieustępliwi
- Przez ostatnie lata wiele osób zastanawiało się, czy doczekamy się następców Pawła Nastuli. W kategorii do 81 kg jest tak ostra walka, że można przebierać w zawodnikach. Przynajmniej trzech może już w tej chwili zaistnieć na imprezach Pucharu Świata. W ogniu takiej walki można bez problemu wychować medalistę olimpijskiego - wyjaśnia Wiesław Błach.
Za plecami czołowej trójki czeka jeszcze młodsza generacja. Jej przedstawicielem jest nieustępliwy 17-letni Kacper Larem z Gwardii. Z wyłamaną ręką (przez Bałandę) zdobył piąte miejsce (przegrał medal z Pawłem Urbanem z AZS AWF). Po kilku chudszych latach na nogi staje sekcja AWF, w której wychował się właśnie Nastula. - Zdobyliśmy cztery medale, a w klubie jest jeszcze sporo utalentowanej młodzieży - zapewnia trener Wojciech Borowiak.
W sumie stołeczni judocy zdobyli w Opolu aż 13 medali. Po długiej kontuzji na matę wrócił Grzegorz Eitel (+100, Gwardia). Jeśli nie będą nękały go kontuzje, podczas igrzysk w Pekinie kadra biało- -czerwonych będzie zdominowana przez warszawiaków. Pewne miejsce w niej ma jeszcze bowiem Tomasz Adamiec z klubu Ryś (66 kg).
2005-11-02
http://www.zw.com.pl
Grappling