Ale do rzeczy. Wiosną 2006 r. zacząłem z 98 kg przy 186 cm. Trzymałem się ściśle zaleceń diety i faktycznie nie głodowałem. Większość dań z przepisów w książce i wariacji na temat jest naprawdę smacznych. Koktajle - rewelacja. Zaopatrzyłem się w białko Biogenixa i dodawałem zawsze jedną miarkę do porcji koktajlu (niewiele, ale takie były zalecenia. będzie jeszcze o tym poniżej). Pirogronianu (zakładam, że wapnia), o którym również wspomina autor książki, nie stosowałem. Natomiast łykałem tabletki Wapń+Magnez z racji dużego spożycia kawy (6-8 filiżanek dziennie, co daje ok. pół grama czystej kofeiny).
Jeśli chodzi o ćwiczenia to poniedziałek, środa, piątek i sobota po ok. 30-40 minut. Ściągnąłem parę treningów obwodowych i zmieniałem je sobie często żeby nie było nudno. Do tego ćwiczenia na brzuch z książki albo z programu treningowego P90X. Niestety na siłowni z reguły tylko raz w tygodniu, reszta w domu ze sztangą, hantlami, ławeczką i matą.
Do tego we wtorki i czwartki dołożyłem 5 km bieg o poranku. Nieduże tempo, ale częściowo starałem się to robić na modłę interwałową.
OK, więc na koniec o efektach po 2 miesiącach stosowania.
Z 98 kg zrobiło się 88 kg. Mięśnie bardzo wyraźnie się uwidoczniły, chociaż mam mieszane uczucia co do bicepsów. Albo miałem aż tyle tłuszczu na nich albo trochę mięcha z nich spaliłem. Podejrzewam, że więcej białka i ewentualnie jakiś antykatabolik i byłoby z nimi nieco lepiej. A teraz najlepsze; BRZUCH. Do tarki co prawda było jeszcze daleko, ale tłuszcz w większości zniknął (bo przed dietą było go dość sporo), po bokach pojawiły się takie bardzo eleganckie wcięcia i myślę, że gdyby nie nagła zmiana otoczenia i nawyków to jeszcze miesiąc albo dwa i bym się tej upragnionej przez miliony tarki dorobił.
Podsumowując - bardzo polecam, jeśli ktoś szuka czegoś w miarę lajtowego. Tylko zwracam uwagę, że nie jest to tani sposób odżywiania. Część produktów, na których się opiera, jest znacznie droższych od swoich "niezdrowych" odpowiedników, więc miejcie to na uwadze. Np. już sama cena migdałów może niejednego powalić, jeśli przyzwyczajony jest do przekąsek z "Biedronki". Ale i z tym można obie poradzić: np. masło orzechowe bez cukru i soli polecam robić kupując w hurtowni niesolone orzeszki ziemne i wsypując je do malaksera (10x taniej niż w sklepie ze "zdrową żywnością"), to samo z sokiem żurawinowym - kupuje się mrożone i gotuje czekając aż popękają i puszczą sok (5x taniej).
Natomiast muszę się tu zdeklarować, że znów powolutku się przestawiam na tę dietę, ale tym razem jak już się wdrożę to przez 6 tygodni będę ją łączył ze spalaczem (Nutrex Lipo6x), witaminami (Animal Pak), kreatyną (Kre-alkalyn EFX) i naprawdę dużą ilością białka (widzę, że ceny Biogenixa podskoczyły, więc biorę się za ON 100% Whey Gold Standard).
Może tym razem porobię foty "przed" i "po" to będę mógł jakąś relację zamieścić na forum.
To chyba tyle. Myślę, że taka ogólna relacja z tego, jak to wyszło "w praniu" jest zadowalająca. Jeśli ktoś się zdecyduje to życzę powodzenia.