Pierwszy post wysłałem 15 lutego... Marzyło mi się pełne podciagnięcie na jednej ręce z całkowitego zwisu (w skrócie "szmata"...). Wtedy to było coś zupełnie nieosiągalnego, próbując się dzwignąc tylko sobie ładnie napinałem mięśnie:P
Dziś piszę 17 marca - POTRAFIE już wykonać piękną, pełna "szmate":D
Jak do tego doszedłem w miesiąc?
- Z kumplami zrobiliśmy ściepe na pożądny sprzęt - gryf + talerze do 100 kg + ławczka itp...
- wziąłem sobie do serca znaczenie regeneracji i ułożyłem sensowny plan...
- szczegółny nacisk kładłem na przedramiona, biceps (głównie młotkami "klepany"),wiosłowania jednorącz (pzdr. Wodyn :D) i ciężkie podciagania na drązku z plecakiem (do 40kg)
- zacząłem dość sporo biegać, schudłem około 2,5 kg (a co ciekawe urosłem w klacie i bicku:D)
- sensowna, wysokobiałkowa dieta
Plan typowo pod szmate:
pn - ciężkie wiosłowania po 5-8 pow. (półsztangą, sztangą, hantlami) + przedramie (różne ćwiczenia na max., w tym swobodne wiszenie na drążku jednorącz - kluczowe ćwiczenie, w którym udało mi się dojść do poziomu ok 70 sek. zanim uchwyt puszczał)
wt - klatka, triceps....
śr - cieżkie
podciaganie na drążku z plecakiem od 20 do 40 kg + ćwiczenia techniczne po katem "szmaty" (np. kontrolowane opuszczanie)
czw - bary, brzuch...
pt - biceps - różne metody na siłę + przedramie (na maxiora, do zupełnego odmówienia posłuszeństwa przez palce - czasami nie mogłem utrzymać łyzki jak jadłem zupe:D)
sb - nogi (martwe ciagi, przysiady etc.)
nd - wolne...
Na koniec posta wielkie wyrazy uznania i szacunu dla całej społeczności sfd :D pzdr!
P.S. teraz co 2-3 dni masteruje "szmate" - mam zamiar dojść do poziomu 10 pow.:D