Dzisiaj przeczytałem w Muscular Development o tłusczu jako energii.
Więc mając wysoki poziom insuliny, niemożliwym jest wykorzystywanie tłuszczu jako energii. Autor zaleca trening najlepiej z rana, przed spożyciem posiłku.
Tak w skrócie:
1). Wysoki poziom insuliny = węgle o wysokim IG.
Czy niski IG, uzupełnia tylko glikogen i podnosi poziom insuliny powoli do niskiego poziomu, czy też (znów) poziom insuliny jest niezależny od IG węgli?
2). Czy wobec tej tezy, jeśli wypiłem przed porannym bieganiem (po posiłku miałem tylko ok 20-30 minut do wybiegnięcia) carbo, poziom insuliny podniósł się pewnie szybko, czy trening szedł na marne?
Z mojej wiedzy bez sensu... Podczas sesji treningowej organizm korzyste zarówno z glikogenu jak i tłuszczu zapasowego zależnie od długości oraz intensywności treningu.
3) Autor twierdzi, że aby uniknąć odkładanie tłuszczu w tkance tłuszczowej, a wykorzystać spożyte tłuszcze jako energii, najlepiej po takim posiłku trenować ("naprowadzić" organizm na wykorzystanie tłuszczu jako energii).
Wg. autora spożyty na noc tłuszcz (jhak robi to większość sportówców wraz z białkiem) to chybiony pomysł z tego względu, że organizm nie ma jak wykorzystać go jako energii i poprostu odkłada.
Pytam, ponieważ nigdy nie przeprowadziłem takiej redukcji jaką bym chciał. Zawsze siadając mam jakąś tam fałdke pomimo że kostke widać coraz to lepiej.
Może dlatego że kiedyś byłem wielorybem...
Panowie, im więcej czytam, tym mniej wiem.
Czasami się zastanawiam, aby olać całą teoretyczną wiedzę i poprostu ćwiczyć i jeść zdrowo. Liczę kalorie, spożywam czasami takie takie żarcie, że szkoda słów (ponieważ jedzenie to już dla mnie nie przyjemność a tylko energia), a cały czas ktoś zaskakuje mnie kolejną nowinką i już mi się nie chce ...
http://www.sfd.pl/tomaszS/_Dziennik_treningowy.-t880903.html DZIENNIK (zapraszam!)
http://www.sfd.pl/Schudłem!!_:_Nowe_fotki_str_4_i_8-t456674.html <- moje historia - fotki.