Wczoraj wieczorem podczas robienia szpagatu coś mi głośni strzeliło w biodrze. Przestraszyłam się i od razu przestałam dalej rozciągać.
Na początku nic mi nie było. Ból przyszedł kilka minut później. A im później, tym było coraz gorzej. Potem nie mogłam się więcej zgiąć do lewej nogi (robiłam szpagat na lewą), podnieść nogi, a nawet drętwiały mi palce u stopy.
W domu wzięłam gorącą kąpiel i rozmasowałam bolące biodro.
Dzisiaj rano jednak ból się tylko zwiększył (promienieje od kości kulszowej w dół nogi), nie mogę siedzieć na lewym pośladku, nie mogę wyprostować lewej nogi i zaczęłam kleć... A do lekarza jestem umówiona dopiero na poniedziałek...
Co mam robić? Lepiej zostawić nogę w spokoju i wykonywać jak najmniej ruchów, czy może masować i próbować rozruszać staw biodrowy?
I w ogóle co to może być.
Dzięki za wszelkie odpowiedzi i podpowiedzi...