Jakże często na wielu forach internetowych wyczytać można, że termin "hardgainer" to chory wymysł osób niedojadających, nie dających z siebie wszystkiego na siłowni, usprawiedliwiających swój brak wyników treningu siłowego kiepskim potencjałem genetycznym.
W tym artykule postaram się przedstawić konkretne argumenty przemawiające za tym, że prawdziwi "hardgainerzy" jednak istnieją i podejmując się walki o dużą masę oraz siłę mięśni, mają oni zdecydowanie pod górę patrząc z perspektywy chociażby przeciętnego bywalca siłowni.
Hardgainer = niedożywiony?
Mogę się założyć, że każdy z nas w życiu codziennym spotkał osoby "na okrągło" bardzo szczupłe, a pochłaniające ogromną ilość jedzenia, często o bardzo wysokiej liczbie kalorii, dużej zawartości cukru i tłuszczów utwardzonych.
Osoby te prócz niskiej masy tłuszczowej mają też problem z małą masą mięśniową.
Uczęszczając regularnie na treningi siłowe sfrustrowani są słabymi wynikami i często prędko rezygnują z wyznaczonego wcześniej celu poprawy sylwetki.
Jak większość z nas wie za stan ten odpowiada pracująca na wysokich obrotach tarczyca, a wielu ludzi odbiera ten "typ genetyczny" jako przegraną w batalii o muskularne, zdrowo wyglądające ciało.
Tacy właśnie delikwenci nie zdają sobie sprawy z tego na jak uprzywilejowanej pozycji się znaleźli!
Wystarczy odpowiednia (jeszcze większa) ilość kalorii w diecie, duża podaż białka i intensywny, przemyślany trening, by budować systematycznie masę mięśniową "nie zalewająć" się przy tym niechcianym fatem!
I tutaj pojawia się problem. Ta właśnie grupa ludzi utożsamiana jest przez żelazną społeczność jako samozwańczy "hardgainerzy". Prawda jest taka, że "hardgainerem" nazywać możemy ludzi w większości o zupełnie odmiennych cechach i niekoniecznie niedożywionych!
Obraz prawdziwego hardgainera.
Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Młoda osoba mająca za sobą edukację szkolną, lekka praca za biurkiem z bardzo przyzwoitą jak polskie warunki pensją, nieduże obowiązki w domu/rodzinie podejmuje się zadania zbudowania muskularnej sylwetki.
Udaje się do klubu z profesjonalną siłownią, trafia na świetnego trenera, który rozpisuje niemal doskonałą dietę i trening adekwatny do poziomu na jakimś się znajduje.
Mija kilka pierwszych tygodni, kilka miesięcy, rok, dwa i mimo potencjalnie niestresogennego życia, świetnego odżywiania i prawidłowego planu ciężary jak i poziom umięśnienia stoi w miejscu lub rusza tylko delikatnie na przód (za sprawą przyzwyczajenia CUN do ruchów), a każda nadwyżka kaloryczna niezależnie od głównego źródła energii magazynuje się jako niechciany tłuszcz na brzuchu, plecach, nogach, czy pośladkach.
Czy można wyobrazić sobie gorszą sytuację? Dbając o sen, o wypoczynek, prawidłową dietę i trening zamieniamy się w chudzielca z wystającym brzuchem i galaretowatym ciałem!
Schemat niedziwny w wypadku leniwych "kanapowców" z piwem i pilotem w ręku, ale zdecydowanie coś zaskakującego w wypadku osoby o dużej aktywności fizycznej i przemyślanej misce.
Wyżej wymieniony opis idealnie nakreśla wizerunek prawdziwego "hardgainera" - bardzo rzadko spotykanego "freaka genetycznego".
Obraz ten to zupełny antagonizm skrajności jaką prezentowali/prezentują swoją genetyką najlepsi kulturyści w historii tacy jak Ronnie Coleman, Dorian Yates czy Arnold Schwarzenegger, których mięśnie pewnie mogłyby rosnąć zadowalająco nawet przy mocno schrzanionym treningu i nie do końca właściwej diecie (pomijając kwestię środków farmakologicznych).
W świecie jak widać zdarzają się jednostki nie tylko wybitnie uprzywilejowane w budowaniu potężnej masy mięśniowej, ale tak wybitnie skrzywdzone w tej kwestii.
Dlaczego ktoś jest hardgainerem?
Czynników wpływających na budowanie masy i siły mięśniowej poza treningiem i odpowiednim żywieniem jest na prawdę wiele, są to między innymi:
- czułość układu nerwowego na wysiłek
- szybkość regeneracji układu nerwowego
- przyzwyczajenie układu nerwowego do dźwigania ciężarów
- wrażliwość na insulinę
- wydolność tarczycy
- możliwości trawienne
- poziom testosteronu i hormonu wzrostu
- ilość testosteronu konwertowanego do DHT
- różne rodzaje włókien mięśniowych (przewaga jednych nad drugimi)
- podatność na stres skutkująca skokami poziomu kortyzolu
- jakość życia
W wypadku hardgainera zdolność na tolerancję znacznego wysiłku jakim jest trening z dużym obciążeniem w porównaniu z "normalnym" człowiekiem jest zdecydowanie niska.
Warunkuje to "kruchy" i podatny na stres układ nerwowy. Dlatego łatwo wywnioskować można, że klasyczny plan treningowy FBW, czy split nie będzie w żadnym wypadku skutecznym narzędziem kształtowania sylwetki dla kogoś z tak gównianą genetyką. Ba, może on doprowadzić nawet do zmniejszenia masy mięśniowej i w połączeniu z fatalnym profilem hormonalnym stać się przyczyną chronicznego przemęczenia, a nawet przetrenowania układu nerwowego.
Jestem hardgainerem! Jak mam trenować?
Jeśli naprawdę należysz do małego procenta ludzkości jaką są prawdzwi hardgainerzy, a Twój problem nie leży w głowie (chodzi o brak silnej woli do trzymania intensywnego, niekiedy bolącego treningu i prawidłowego odżwiania się) - skorzystaj z treningów skróconych.
Czym jest trening skrócony?
Jest to jedyna skuteczna metoda dla osiągnięcia imponującej sylwetki dla hardgainera.
Pionierem metod skróconych był i cały czas jest niesławny Stuart McRobert (autor magazynu hardgainer) oraz nieżyjący już Wesley Silveira, również zmagający się z wadami swojej kapryśnej genetyki. Oboje przyczynili się do dużego rozwoju wiedzy na temat treningów dla tej wąskiej grupy ćwiczących.
Siłownię odwiedzamy od jednego do (góra!) trzech razy w tygodniu, bądź w systemie niezależnym od kalendarza - prościej piszać używając schematu "co kilka dni".
Pozwoli to nietolerującemu dużego wysiłku hardgainerowi na robienie zauważalnego progresu w związku z dużą ilością odpoczynku jaką potrzebuje jego układ nerwowy i mięśnie, by doszło do zjawiska superkompensacji.
Jak może wyglądać przykładowa rozpiska planu?
Dzień pierwszy (np: poniedziałek/wtorek)
1. Wyciskanie sztangi leżąc lub dipy > 2 serie 6-8 powtórzeń
2. Wyciskanie sztangielek na skosie w górę > 2 serie 10-12 powtórzeń
3. Wyciskanie żołnierskie > 2 serie 6-8 powtórzeń
4. Wyciskanie francuzkie lub ściąganie drążka wyciągu na triceps > 2 serie 10-12 powtórzeń
Dzień drugi (np: piątek/sobota)
1. Podciąganie na drążku > 3 serie do ostatniego poprawnego technicznie ruchu
2. Uginanie sztangi na bicepsy > 2 serie 8 powtórzeń
3. Uginanie sztangielek na bicepsy > 1 seria 10 powtórzeń
4. Przysiad ze sztangą > 2 serie 10 powtórzeń
5. Martwy ciąg lub martwy ciąg na prostych nogach > 1 seria 10 powtórzeń
Przed rozpoczęciem warto (należy) wykonać poprawną rozgrzewkę. Na przykład: 1-2 lekkie serie danego ćwiczenia.
Jest to propozycja wspomnianego wcześniej, nieżyjącego już W. Silveiry.
Wykonujemy trening dwa razy w tygodniu, np: w poniedziałki i piątki, wtorki i soboty, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by odrzucić schemat tygodniowy i wykonywać go co kilka dni w zależności od wyczucia naszej indywidualnej regeneracji, zdolności do podnoszenia.
Podobnie w wypadku zwiększania obciążeń. 0,5 - 2 kg dorzucane na sztangę na tydzień (co trening), bądź dwa (co drugi trening) to dobra opcja dla hardgainera. Po 8-12 tygodniach warto zrobić tygodniową przerwę, a następnie zmienić zakres powtórzeń na wyższy/niższy i nieco zejść z obciążeniem, by móc znowu stopniowo progresować.
Niech nie zmyli Was jedynie 2 serie przysiadów w tygodniu, bądź jedna seria martwego ciągu.
Według autora planu dla osób obdarzonych wyjątkowo podłą genetyką rozpiska będzie idealnym rozwiązaniem. Przysiad i martwy ciąg to ćwiczenia wyjątkowo obciążające CUN - dlatego też znalazły się na końcu planu, by w wyniku zmęczenia spowodowanego intensywnym dźwiganiem nie zniszczyć dalszej części.
Ultra skrócony trening według Stuarta McRoberta dla osób z naprawdę badziewnym tempem regeneracji:
Dzień pierwszy:
1. Przysiad 1 x 20*
2. Wyciskanie leżąc 2 x 6
3. Wyciskanie nad głowę 2 x 10
Dzień drugi:
1. Martwy ciąg na prostych nogach 2 x 12
2. Podciąganie na drążku nachwytem z obciążeniem 2 x 8
3. Wspięcia na palce 3 x 15
*Przysiad w formie "breathing squats" o której wiele przeczytać możemy na anglojęzycznych stronach poświęconych kulturystyce (między innymi bodybuilding.com).
Push/Pull dla hardgainera z 2-4 seriami roboczymi i zalecanymi 3-4 dniami odpoczynku między sesją:
Dzień pierwszy:
1. Martwy ciąg/martwy ciąg na prostych nogach
2. Podciąganie na drążku nachwytem/podchwytem
3. Wiosłowanie sztangą/sztangielką
4. Izolacja na biceps
Dzień drugi:
1. Przysiad
2. Wykroki ze sztangą/sztangielkami
3. Wyciskanie żołnierskie
4. Dipy
Jak powinno wyglądać kulturystyczne życie hardgainera?
- dieta nastawiona na zwiększenie wrażliwości insulinowej prowadząca do eliminacji sylwetki typu skinny fat (chudy z brzuchem)
- większa ilość zdrowych tłuszczy w diecie
- podaż węglowodanów na poziomie pozwalającym na nieodkładanie się zbędnej tkanki tłuszczowej
- trening o małej częstotliwości, objętości, ale bardzo intensywny zarazem z unikaniem upadku mięśniowego, który przyczynia się w wypadku hardgainera do znużenia układu nerwowego i zaburzenia regeneracji
- podaż białka o wysokiej wartości biologicznej większa niż 1,5 grama na kilogram masy ciała
- eliminacja stresu
- dbałość o długość i jakość snu
Ponadto warto zrobić test HCL (kwasu solnego) w organizmie aby ocenić swoje możliwości trawienne. Poczytać o tym można chociażby tutaj:
http://scdlifestyle.com/2012/03/3-tests-for-low-stomach-acid/
Podsumowując...
Dbasz o dietę, trening, regenerację, sen, suplementację - po prostu Twoje życie ukierunkowane jest na jak największe wyniki ciężkiej harówki na siłowni, a nie widzisz żadnych rezultatów plus rosnącego poziomu tkanki tłuszczowej? Najprawdopodobniej należysz do wąskiej grupy hardgainerów o kiepskim profilu hormonalnym i kruchym układzie nerwowym, więc musisz diametralnie zmienić swoje myślenie na temat treningów i intensywności ćwiczeń. Schowaj swoje wybujałe ambicje i nie zwracaj uwagi na docinki typu "trenujesz jak c**a", bo Twoje ciało nie toleruje po prostu 3-4 wysoce intensywnych treningów tygodniowo - musisz to wziąć do siebie! Prawdopodobnie ciężko będzie Ci osiągnąć 200 kilogramów w przysiadzie i 150 kilogramów w wyciskaniu leżąc, ale zawsze możesz znacząco poprawić swoje wyniki. Rób to co sprawia, że będziesz w tym coraz lepszy i ciesz się progresem!
Hardgainerzy istnieją, ale hardgainerzy nie są to niedożywieni ektomorficy, ale ludzie potrzebujący indywidualnego i przemyślanego szkolenia. Mam nadzieję, że wystarczająco nakreśliłem tym tekstem powagę sprawy i wzbudziłem zainteresowanie tematem.
PrawdziwyHardgainer (w końcu z sukcesami) ;)
Mocniej zainteresowanym polecam:
- książkę "BRAWN" by Stuart McRobert oraz inne jego publikacje (podstawa, elementarz każdego hardgainera)
- stronę hardgainer.com (autora książki BRAWN)
- forum ironaddicts (w szczególności w kwestii redukcji hardgainerów, interwałów, cardio)
- anthonymychal.com/blog/
Artykuł napisany o wiedzę zaczerpniętą z forum IronAddicts oraz publikacje Stuarta McRoberta.
Zmieniony przez - PolskiHardgainer w dniu 2013-12-09 18:49:29
Zmieniony przez - PolskiHardgainer w dniu 2013-12-09 18:54:00
Zmieniony przez - PolskiHardgainer w dniu 2013-12-09 18:58:40