DZIŚ PĘKŁO 10 KILOMETRÓW I JESTEM SZCZĘŚLIWY.
Nie bardzo miałem chęć biegać ale postanowiłem jako przerywnik od siedzenia przy kompie wyskoczyć na 30 minut. W trakcie pierwszego kilometra pomyślałem sobie ileż można biegać jak koń w około boiska. Czas na interwały albo gdzieś w teren. Postanowiłem przebiec dyszkę bo miałem na nią ochotę od dłuższego czasu. Powoluśku, pomalutku stylem turystyczno emeryckim przebiegłem wyznaczony dystans. Na 8 kilometrze mały kryzysik ale bardziej psychiczny niż motoryczny. Kondycyjnie to mogłem jak filmowy Forest Gump pobiegać ze cztery lata ale siłowo odnóża zacząłem odczuwać.
MOŻNA...MOŻNA! Najtrudniejsze jest pierwsze 40 lat dzieciństwa