Moja historia odchudzania zaczęła się już 2012 roku i z powodzeniem id tamtej pory zrzuciłam parę kilogramów z wagi wyjściowej 78 kg biłam do 55 kg do lipca 2013 roku. Zaczęłam z początku zdrowo się odżywiać widoczne efekty przychodziły, ale wolno...wpakowałam się wówczas na strony pro ana i zaczęły się ostre jazdy z głodówkami i różnego typu rzeczami...w tym czasie ćwiczyłam również i trochę biegałam. Później poszłam po rozum do głowy i postanowiłam jeść z głową, ale bez jakiejś konkretnej diety.
Aktualnie:
ważę 58-59 kg mimo iż od stycznia staram się jeść 5 posiłków dziennie przykładowy dzień:
- śniadanie owsianka na mleku, łyżeczka miodu, 5 suszonych śliwek + zielona herbata
- 2 śniadanie (jest albo i nie) przeważnie jakiś owoc najczęściej jabłko banan
- obiad to kurczak smażony na oleju beztłuszczowym + warzywa gotowane brokuł, brukselka lub sałata z jogurtem nat.
- podwieczorek to jakiś jogurt lub jajecznica, lub jajka na twardo z chlebem pełnoziarnistym
ostatni posiłek jem około godziny 17-18 ze względu na to, że źle się czuje jedząc późno kolacje, chodzę spać 21- 22.
ćwiczę 4-5 razy w tygodniu
- biegam stopniowo zwiększam dystans aktualnie 4 km w ciągu 30 minut (ok 3 dni w tygodniu)
- ćwiczenia siłowe z wykorzystaniem własnej masy ciała oraz hantlami, sporadycznie u chłopaka wykonuję z nim ćwiczenia z obciążeniem (przysiady, wyprosty nóg na maszynie siedząc i leżąc, triceps, biceps)
Ćwiczę ok 2 godzin dziennie, rano bieg, wieczorem ćwiczenia siłowe, od 1 kwietnia planuję wizyty na siłowni 3 razy w tygodniu.
Zauważyłam u siebie bardzo duży progres jeśli chodzi o zwiększenie siły, moje ciało pod warstwą tłuszczyku skrywa twarde mięśnie, lekko rysuje się "kaloryferek", ale to wszystko pod tłuszczem...kiedyś łatwo przychodziło mi zgubienie go, aktualnie no ni chu chu... i nie wiem co robię źle.
Wiem, że rozkład makro ma decydujące znaczenie w diecie, bardzo prosiłabym jeśli ktoś jest w stanie jakoś mi pomóc to, żeby podpowiedział jak rozłożyć makro w moim przypadku, ale waga wreszcie ruszyła...bo wylany pot i ograniczenia w stosunku do jedzenia, które nie przelewają się na spadek wagi, ani cm są bardzo deprymujące.