dwa pierwsze ćwiczenia dla mnie odpadają z powodu kontuzji, trzecie z powodu braku siły. Ułożyłem sobie taki plan:
A:
- wyciskanie sztangielek na barki x2
- podciąganie końca sztangi z oparciem tułowia x3 / wyciskanie sztangi na ławce poziomejx2 (superseria)
- przenoszenie sztangi wzdłuż tułowia na ławce poziomej x2
- unoszenie tułowia z opadu na ławce skośnej na ławce skośnej x3 (dolny grzbiet)
- skłony w leżeniu głową w dół x3 (brzuch)
B:
- podciąganie sztangi wzdłuż tułowia x2
- ściąganie drążka wyciągu górnego nadchwytem x3 / wyciskanie sztangielek na ławce poziomej x2 (superseria)
- przenoszenie sztangielki wzdłuż tułowia na ławce poziomej x2
- unosznie tułowia na ławce poziomej (dolny grzbiet) x2
- odwodzenie nogi w tył z użyciem linki (dolny grzbiet+pośladki) x1
- unoszenie nóg na ławce poziomej x3 (brzuch)
Czy to ma sens? Ewentualnie co poprawić?
Trening co drugi dzień, tzn A,W,B,W,A...
Czy byłoby dobre od czasu do czasu podwoić liczbę serii z jednoczesnym podwojeniem czasu na regenerację? Czyli zamiast znowu ćwiczyć po dwóch dniach to trening po 4 dniach.
PS. Dodam że robię nieczęsto stosowane ćwiczenie; przenoszenie sztangi lub sztangielki wzduż tułowia gdyż zależy mi na mocnym uderzeniu grając w siatkówekę, a to jest ten sam tor ruchu ręki, więc to najlepsze i jedyne słuszne ćwiczenie. Nóg za bardzo ćwiczyć nie mogę, z resztą specjalnie mi na nich nie zależy, tak samo jak na bicepsie i tricpesie (przynajmniej na razie nie zależy).
Zmieniony przez - flash616 w dniu 2014-05-09 21:40:55