Mam 30 lat, 180cm wzrostu, 103kg. masy, w większości tłuszczowej, zlokalizowanej głównie w brzuchu. Rodzinne, tata ma, dziadek miał, wujek..
Oczywiście nie zwalam wszystkiego na genetykę, byłbym hipokrytą. 90% to zasługa wielu lat "kebabowej diety", hektolitrów piwa i braku aktywności. Staram się jednak coś z tym zrobić. Od dwóch tyg. na diecie: białe mięso+warzywa, w przerwach między posiłkami jabłko, garść migdałów lub kubek kefiru itp. Do tego suplementy. Białko serwatkowe izolowane 3 razy dziennie po ok 25g+leucyna 2g przed i po treningu. Trening: 3 dni z rzędu klatka+plecy, biceps+triceps, barki+nogi, po każdym treningu 20min orbitrek (na biezni nie daję rady, 7 min truchtem i mam nogi z ołowiu) dzień przerwy i od nowa. Każdy trening to 3 ćwiczenia po 4 serie, 10-12 powtórzeń w serii, na każdą grupę mięśni.
Teraz pytanie właściwe. Posiadam specyfik o nazwie HARD N LEAN, który zawiera na jeden m/l : 100mg cypionat testosteron, 100mg trenbolon, 100mg masteron. Czy wspomaganie się tym (lub innym), w sensie nie pełnego cyklu, ale powiedzmy 1ml tygodniowo jest sensowne? Chodzi mi, żeby mniej bolało, trochę więcej motywacji, chęci i siły, przy tym jak najmniej skutków ubocznych. Czy takie małe dawki koksu są pożyteczne, czy raczej odwrotnie? Z góry dzieki.