Po długiej nieobecności wracam. Ten miniony czas nie był stracony, bo ćwiczenia i jedzenie z głową były obecne.
Dość sporo się zmieniło, za sprawą waszych rad: zaczęłam piec własne mięso i pasztety, zamieniłam margarynę na masło, używam smalcu do smażenia, jem więcej (chociaż dlaczego, o tym za chwilę
) i spędziłam dość dużo czasu buszując po Internecie i czytając różne artykuły.
Co do zwiększonej ilości jedzenia, otóż ( aż wstyd się przyznać), mam wagę ze wskazówkami. Dopiero niedawno zauważyłam, że wskazuje ciężar co 20 g, a nie jak uważałam co 10. Czyli wszystkie produkty, lżejsze niż 100g, były 2 razy cięższe niż wpisywałam w miskę. Nie wliczając tych, które wpisywałam korzystając z ileważy.pl.
Przechodzę już do konkretów. Pomimo usilnych starań nie mogę zjeść odpowiedniej ilości białka. Czasami brakuje mi prawię połowy. Czy powinnam sięgnąć po
białko w proszku? Jak je dawkować? Chodzi o porę. Dorzucać brakujące ilości do każdego posiłku, pić między posiłkami, po treningu, czy tylko wieczorem. Opinii jest dużo i ciężko wybrać tę najwłaściwszą dla mnie.
Zastanawiam się czy też nie zainwestować z bcaa. Mam bardzo aktywny tydzień. Ćwiczę codziennie, oprócz sobót i niedziel. Treningi siłowe na przemian z bieganiem (teraz ok. 40-50 min).
I jeszcze jedna prośba do Szefowych. Chciałabym usunąć zdjęcia z pierwszego postu, można?