po dlugich przemysleniach doszedlem do wniosku ze wypadaloby by splodzic potomka, planuje zejsc z dlugiej bombki.
Przez 1,5 roku lecial na przemian test i test + tren, dawki nie byly kosmiczne, test do 500mg, tren do 100/e2d max. Test dlugi, tren krotki.
co jakis czas wrzucalem 5000 hcg.
Badania krwi wszystkie w normie, poza lipidami czego moglem sie spodziewac, hormonow nie badalem na razie.
Teraz jak mądrze podejsc do pct zeby nie bylo deprechy, off planuje dluzszy, minimum pol roku, moze i dluzej, chyba ze szybciej uda sie zalac forme
Ostatnie 3 tyg robilem juz lekka redukcje, powoli zszedlem z trenu zmniejszajac dawki, na chwile obecna leci tylko testo 375mg/week i od tygodnia wrzucilem hcg, poczatkowo 2x 2000iu e2d, teraz 1000iu/e2d i tak planuje poleciec 20000iu a pozniej przejsc na 500iu/e2d. Czytalem o pozytywnym dzialaniu dlugotrwalego stosowania hcg na plodnosc, takze nad dawka jeszcze sie zastanowie, moze zostane przy 1000iu na dluzej.
Z testa wypadaloby tez zejsc bo bez tego przysadka raczej nie ruszy, a zablokowana jest na stowe, bo leje i leje od dawna i tylko slepaki z tego co widac
Teraz jak to zrobic, zeby nie wpasc w wielki katabolizm, moj pomysl to wrzucic od teraz gh 5iu/ed i stopniowo schodzic z testa, dac gh 1-2miesiace na rozkrecenie sie i przez ten okres calkiem wykluczyc testa. Pozniej dalej ciagnac gh i hcg, dorzucic sermy w postaci clomidu.
Badania hormonow przede mna, ale nie ma sie co ludzic, fsh, lh, na pewno leza, zbadam tez nasienie, ale zapewne zobacze 0
Łudziłem sie, ze samo hcg w dlugotrwalym stosowaniu pomoze w splodzeniu dzieciaka, ale chyba otrzezwialem i zdalem sobie sprawe ze dopoki nie zejde z tescia to nie ma opcji raczej.
Chodzila mi tez po glowie insa, zeby utrzymac jako tako anabolizm po zejsciu z tescia, ale sam nie wiem, licze na rady bardziej doswiadczonych. Dotad nie mialem kontaktu ani z gh, ani z insa.
Jak widzicie takie pct? Cos poprawic? I czy to gh i ewentualnie insa to dobry pomysl na poprawienie samopoczucia po zejsciu z testa i zapobiegniecie katabolizmowi?