Opiszę pokrótce swoją historię. Ćwiczę niedługo - mniej więcej od marca. Jak prawdopodobnie każdy zacząłem trening od robienia masy - popełniłem jednak spory błąd wchłaniając wszystko, co leżało na mojej drodze. Zamiast mięsiwa, moja nogi i brzuch zaczęły obrastać tłuszczem. Dziwne było jednak to, że otłuściłem się tylko w tych miejscach - klatka, barki i ramiona pozostały praktycznie niezmienione.
Spowodowało to spore dysproporcje w sylwetce. Nie powiem, zaczęło mnie to wkurzać (a i laskom się taka figura nie podoba) i przeszedłem na dietę low carb. Po dwóch miesiącach zrzuciłem 8kg sadła, doprowadziłem nogi do normalnego stanu.
Po dwóch miesiącach diety postanowiłem nadal pracować nad mięśniami, tym razem większą wagę przywiązując do pożywienia. Owoce jem tylko po treningu, z innych węglowodanów ryż brązowy i zielone warzywa. Oprócz tego mięso ryb, kurcząt oraz wołowe. Do treningu na masę dołożyłem aeroby 2 razy w tygodniu oraz interwały.
I co? To nadal się dzieje. Co prawda nie aż tak drastycznie, ale wciąż tłuszcz pojawia mi się na brzuchu i udach, a od pasa w górę nie rosnę. Trochę tak, gdybym od pasa w dół był endomorfikiem, a w górę ekto - w tym momencie obwód mojej klatki i bioder wynosi już tyle samo.
Co poradzicie? Może robienie masy na low-carb? Ale skąd brać tyle tłuszczu, by uzupełnić nimi brak węgli? Musiałbym chyba pić olej albo jeść smalec.
pis lowe joł