Jestem 25 letnim chłopakiem. Moje problemy zaczęły się przeszło 4 lata temu. Do tego czasu nie chorowałem, nie miałem żadnych problemów zdrowotnych. Nie paliłem, piłem sporadycznie prowadziłem sportowy tryb życia z uwielbieniem dla gier zespołowych.
Chciałbym, abyście podzielili się ze mną przemyśleniami, coś doradzili.
Na siłownie zacząłem chodzić w 2009 roku. Tegoż tez roku okolice sierpnia, dokupiłem amerykański spalacz, przy czym zaznaczę, iż wszystko było ok. Żadnych ubocznych skutków. O ile dobrze pamiętam był to ten specyfik: http://soccer.epicsports.com/prod/22105/index.html . Dawkowanie jedno przed śniadaniem i jedno po obiedzie. Nic mi nie dolegało. Od czasu do czasu wypiłem szejka bananowego. Zimą dałem namówić się na specyfik Olimpu thermospeed extreme i tutaj robią się schody.
Dawkowanie zacząłem wiosną 2010 roku. Brałem jedna kapsułkę dziennie. Przy czym na stracie czułem się dziwnie lekkie zawroty uczucie niepewności uderzenia gorąca. Pomyślałem, że organizm musi się przyzwyczaić.
W marcu 2010 pewnej nocy ( po jakiś 10-12 dniach brania) zerwałem się z łóżka z poczuciem "umierania". Byłem pewien, że to mój koniec, że umieram. Ciemno przed oczami serce "pęka" dusze się. Otworzyłem okno na ościerz, zacząłem oddychać przetrwałem.
Odstawiłem piguły. Ataki czasami się powtarzały, ale było coraz lepiej. Dnia 2 maja 2010 roku dałem się namówić na powrót na siłownie (zawiesiłem). Cwiczenia szły dobrze. Gdy przyszło robić wyciskanie sztangi skosem w dół poczułem się fatalnie. Na twarzy zrobiłem się czerwony. Miałem mroki przed oczami świat wirował myślałem, że zemdleje. Doczołgałem się do domu kłuło mnie "serce". Udałem sie do lekarza rodzinnego. Ekg, potem echo i wysiłkowe nie wykaząły nic. Serce zdrowe. Jednak każdy ruch, wysiłek fizyczny wydawał mi sie moim ostatnim. Mrowienie w ręce, kłucie s lewej strony klatki zawroty głowy zatykanie w mostku. Latem byle wyzsza temperatura sprawiała że "umierałem" .Zaniedbałem się strasznie. przez reszte 2010 i 2011 (do maja) kompletnei nic nie robiłem. Zacząłem walyczc ze strachem, spacery,basen ćwiczenia pzowliły mi wrócić do jako takiej formy. Jednak jak cień wlókł się za mną pewien cień. dziwne uczucie w głowie. Uczucię ciężkości. Tępa głowa. Pulsujący. Raz mniej raz bardziej. Czasami imitujący zawrtoy głowy ból. Nie było tak, że wyłączał mnie z życia. Po prostu był. Funkcjonowałem normalnie ale to nie było to co co wcześniej. Do dzisiaj mam uczucie rozpierania głowy, ciśnienia. Czasami odczuwam tez obawy.... Po serce ślad zniknął. Głowa została. Potrafie biegac po 10 km ( czego przed braniem spalaczy nie ptorafiłem) pływam po 50-60 basenów w ciągu 45 minut. Jednak wciąz towarzyszy mi "rozpieranie" w głowie.Czasami mam wrażenie że ból promieniuje od oczu. Prowadzę prace przy komputerze i nocny tryb zycia. Takie są moje spostrzeżenia sprzed spalcza i teraz.
1. Kiedyś przy spuszczaniu głowy w dół nie było problemu, teraz mam uczucie "napływania krwi dołgowy" mam wrażenie że krew tryśnie mi przes nos oczy uszy, czuje nacisk na okolice nozdrzy i wyżej, w okolicach tetnicy pod szczęka i przy uszach.
2. Kiedyś mogłem w saunie siedzieć i siedzieć, teraz boję sie wejść gdyz mam uczucie że strace przytmoność
3. Kiedyś na basenie robiłem niemal cała długośc pod wodą, teraz po paru metrach "głowa" wypycha mnie na powierznichnie.
Chciałbym abyści podzielili się ze mna swoimi poglądami spostrzeżeniami. Piszę to teraz z uczucie lekkiego ciśnienia w głowie i bólem idącym zdaje sie od oczu.
Powiedzcie czy mam jeszcze szanse....aby było jak dawniej? Chciałbym sie obudzic i powiedzieć jest dobrze!!! A może tak juz się do tego przywzyczaiłem że nie pamiętam co to znaczy czuć się dobrze, a może było jak kiedyś tylko "wmawiam" sobie ból....
Serdecznie Was pozdrawiam
Dbajcie o siebie i o swoich bliskich