21 lat, 63 kg, 175 cm, aktywny cały czas, siłownię przeplatam z SW już od kilku lat.
Do tej pory żadnej konkretnej diety nie miałem, a że wreszcie chciałbym przybić te 12 - 15 kg to uzmysłowiłem sobie jak ważna będzie dieta.
Mój bilans kaloryczny to około 3,5 k kcal dziennie.
Piszę ten temat, ponieważ mam kilka pytań i już wiem, że będzie trudno.
Po 1 jestem ektomorfikiem i normą dla mnie jest latanie do wc 2/3 x dziennie.
Po 2 mam chyba strasznie mało rozciągnięty żołądek. Rano na śniadanie po przebudzeniu nie jestem w ogóle głodny, a po tych kilkunastu minutach i tak szybko czuję się nasycony. Im dalej w dzień tym zjem więcej - na kolację szczególnie, ale i tak mam problem, żeby wcisnąć w siebie więcej niż powinienem / niż jedzą np znajomi z uczelni.
Wiem, że będę musiał go rozciągać a to wiąże się z jedzeniem na siłę. Jaką strategię przyjąć ? Od razu jeść te 3,5k kcal do porzygu czy zachowując regularność 5-6 posiłków zaczynać od np 2,7 k kcal ?
Czy takie jedzenie na siłe nie jest niezdrowe ? Jeśli np zjem wielki obiad i po 3h będę musiał jeść kolejny a nie będę miał w ogóle ochoty to brać się za niego całego, zjeść chociaż trochę czy poczekać ( z tym, że głodny mogę się zrobić nawet po 6h, więc jeden posiłek wypadnie ). Wiem, że ostre powoduje lepsze trawienie i jakieś zioła.
Zauważyłem, że po tłustym jedzeniu szybko robię się głodny nawet jak zjem sporo.
Kolega mówił, że lepiej robić sobie papki, żeby łatwiej wchodziło. Robiliście tak kiedyś ? Ryż do blendera ? Muszę spróbować.
I ostatnia sprawa - przygotowywanie posiłków. Studiuję i średnio mam czas siedzieć 6x dziennie w kuchni. Wiadomo, kolację i śniadanie ogarnę, a pozostałe 3-4 posiłki ? Przygotowujecie sobie dzień wcześniej do pojemników ? Mogę tak robić, ale czy to nie traci na świeżości, jakośći i smaku ? Zimny ryż to trochę średnia sprawa.
Serdecznie pozdrawiam i czekam na konstruktywne rady przed diętą.