Po dłuższej przerwie, miesiąc temu zacząłem znowu trenować. Cel to zwiększenie masy, start z 83kg i ok. 12-13%bf (190cm, 24 lata). Po miesiącu ćwiczeń i pilnowania diety ok. 3300 kcal (210g białko, 400g węgle, 100g tłuszcz), waga wskazuje mi 87kg. Trenuję FBW 3x w tygodniu.
Moje wnioski i obserwacje:
-siła znacznie poszła do góry (wiadomo),
-raczej mnie nie zalało jakoś mocno, jak miałem np. widoczną górę mięśni brzucha po napięciu tak mam nadal, żyły podobnie jak było,
-spodnie w pasie też raczej bez zmian, pasek zapinam tak samo i mi nic nie przeszkadza,
-bardzo często mam wzdęty brzuch, który pompuje się dosłownie jak balon, po dniu lub dwóch spada zawsze do normalnego stanu
-ogólnie obwody na + to z 3cm w udzie, 1cm w łapie i z 2cm w plecach/klatce, obwody pasa ciężko mierzyć bo stan brzucha mam różny ale raczej okolice 83cm
Ogólnie to i tak zdaje się dostarczam dość mało kcal dziennie (z obliczeń to wychodzi mi pod 4000). Skąd taki przyrost na wadze? W dodatku stale się utrzymuje, czy mam wzdęty brzuch czy nie waga konsekwentnie idzie do góry, rzadko się zdarza że w dół. Ważę się zawsze rano na czczo i po porannej toalecie. Wiem że waga to nie jest najlepszy wyznacznik, jednak 4kg to dużo. Jedyne cukry jakie dostarczam to 3 banany od razu po treningu (ok. 300-400g banana bez skóry).
Czy to możliwe, że tak mnie podlało wodą? W dodatku okazało się, że mam trochę zakwaszony organizm (pH 5,5 czy 5,6 - coś takiego). Czy może mieć to wpływ? Czy może mam zaburzony metabolizm i mimo małej ilości kcal to mnie podlewa sadłem, a ja tego jeszcze nie widzę?
Z góry dzięki za odpowiedź, pozdro :)