...
Napisał(a)
No ladujesz w sensie jesz :) W zbozach, szczegolnie pelnoziarnistych jest kwas fitynowy, ktory utrudnia wchlanianie jelitowe i co gorsza wiaze np zelazo, wapn i cynk i wydala wiec kicha jest. Poza tym lektyny, ktore moga przenikac przez nieszczelne jelito (a te ma kazdy z nas prawie, w lepszym lub gorszym stanie). Lektyny przenikaja do krwiobiegu, gdzie nie powinno ich byc system autoimmunologiczny sie wlacza na bacznosc. Lektyny sa rowniez w straczkach, ale mozna zaradzic kielkujace je i moczac. Kwas fitynowy wystepuje rowniez w orzechach. Tu mozesz miec nasilenie objawow wskute polaczenia pewnych skladnikow. Ale sama przyznasz cos jest nie halo i ci nie sluzy. A z nabialaem, to niestety kolo prawdziwego nabialu nie stal, nawet ww (laktoza) tam nadal jest, a faktycznie powinna zostac zezarta przez bakterie w procesie fermentacji.
...
Napisał(a)
Taki paradoks, niby zaczęłam "lepiej jeść", a tu się okazuje, że coś jednak nie służy. :D To ja już naprawdę nie wiem, co mam jeść, żeby wyrabiać te przyjęte makrosy, dostarczać sobie witamin i jednocześnie się najadać. Tyle się mówi, że kasza gryczana jest zdrowa, że ciemne pieczywo, że pełne ziarno, bo błonnik, bo to czy tamto, a tu proszę, potencjalne źródło problemów.
Ale patrząc na sytuację chłodnym okiem, to wydaje mi się, że to jednak nie jest ani wina zbóż, ani tym bardziej nabiału. Tego zawsze jadłam dużo i nie miałam takich przypadłości. Obiektywnie jem teraz natomiast dużo więcej białka zwierzęcego - może to? Zresztą nie ma co panikować, raptem raz mnie ten flaczek zabolał i równie dobrze mogło to być wynikiem dodania zbyt dużej ilości chilli do obiadu.
Ale patrząc na sytuację chłodnym okiem, to wydaje mi się, że to jednak nie jest ani wina zbóż, ani tym bardziej nabiału. Tego zawsze jadłam dużo i nie miałam takich przypadłości. Obiektywnie jem teraz natomiast dużo więcej białka zwierzęcego - może to? Zresztą nie ma co panikować, raptem raz mnie ten flaczek zabolał i równie dobrze mogło to być wynikiem dodania zbyt dużej ilości chilli do obiadu.
...
Napisał(a)
Dzisiaj zwięźle.
Trening: zgodnie z rozpiską. Udało mi się wcisnąć 3 obwód, ale jeszcze nie czuję się na siłach, żeby robić tak regularnie.
Miska:
Tutaj sprostowanie. To, co nazywa się przekąską, w rzeczywistości było posiłkiem potreningowym, chociaż wiem, że źle rozłożyłam to w czasie. Obiad 15:00, trening 17:00, posiłek "po treningu" dopiero kończę jeść. Na swoją obronę dodam, że tuż po wysiłku schrupałam trochę orzechów, których zapomniałam tu wpisać.
Warzywa: pomidor, papryka zielona, biała rzodkiew.
Trening: zgodnie z rozpiską. Udało mi się wcisnąć 3 obwód, ale jeszcze nie czuję się na siłach, żeby robić tak regularnie.
Miska:
Tutaj sprostowanie. To, co nazywa się przekąską, w rzeczywistości było posiłkiem potreningowym, chociaż wiem, że źle rozłożyłam to w czasie. Obiad 15:00, trening 17:00, posiłek "po treningu" dopiero kończę jeść. Na swoją obronę dodam, że tuż po wysiłku schrupałam trochę orzechów, których zapomniałam tu wpisać.
Warzywa: pomidor, papryka zielona, biała rzodkiew.
Polecane artykuły