Przeglądając internet w poszukiwaniu informacji nt. buttwinka, natrafiłem na ciekawą publikację w której badano różnice pomiędzy kobietą, a mężczyzną, sposobem rozstawienia nóg oraz ciężarem na sztandze w przysiadzie tylnym.
Źródło: http://www.researchgate.net/publication/47156847_The_Lumbar_and_Sacrum_Movement_Pattern_During_the_Back_Squat_Exercise
W podsumowaniu czytamy.
"Punkt w którym trenujący traci łuk w odcinku lędźwiowym nie może być użyty jako punkt w którym osoba powinna zaprzestać schodzenia w dół podczas przysiadu. Sugerujemy, iż kifoza kręgosłupa jest naturalną częścią ruchu w przysiadzie głębokim gdy używamy 50% ciężaru ciała. Trenerzy nie powinni wstrzymywać "doświadczonych siadaczy" przed tym zjawiskiem w małym zakresie (jak wykazano w badaniu)."
"Praca nad rozciągnięciem i mobilnością, może pomóc, ale nie koniecznie rozwiąże problemu, w zależności od budowy ciała"
"Przysiad z unikaniem lekkiego buttwinka, może powodować negatywne efekty jeśli zakres ruchu jest niewłaściwy".
"Jeśli osoba jest w stanie zrobić pełny przysiad z trzymaniem sztangi nad głową, to jest wielce prawdopodobnie, że buttwink nie jest problem"
Czy najbardziej doświadczeni mogliby się odnieść do tych rewelacji?
Odkąd pamiętam, staram się rozciągać i skracać ruch tak by nie zawijać tyłka.
Moja małżonka przez lata zawijała tyłek, dźwigała swój ciężar i nigdy nie narzekała ból pleców, problem z dyskiem czy jakiekolwiek inne negatywne następstwa.