Jadąc samochodem przeskakuję z jednej stacji radiowej na kolejną, słuchając reklamy za reklamą, nie mogę obejść się wrażeniu, że żyjemy w czasach tabletki na wszystko. Problemy z erekcją? Łyknij tabletkę. Nadmierny apetyt? Łyknij tabletkę. Brak apetytu? Łyknij tabletkę. Kaszel palacza? Łyknij tabletkę. Najadłeś się tak, że brzuch Ci pęka? Łyknij tabletkę. Masz problemy z toaletą? Łyknij tabletkę. Przytyło Ci się zimą, spodnie się nie dopinają i nie mieścisz się w sukienkę? To żaden problem. Łyknij tabletkę.
Rozumiem, że producentom zależy na tym, by produkty te sprzedać, a więc sprawić, aby konsument uwierzył w ich skuteczność, Producent nie ma potrzeby umieszczania na opakowaniu czy też w reklamie informacji, że równie dobrze możesz zadbać o siebie poprzez odpowiednią dietę i aktywność fizyczną. Biznes to biznes.
Smutne a zarazem przerażające jest jednak to, że większość z nas żyje w przekonaniu, że jest albo będzie tabletka na wszelkie, nie tylko fizyczne dolegliwości. Wydaje się nam, że wszystko można załatwić za pomocą pigułki. Wystarczy pójść po receptę, wykupić leki i wszystkie problemy znikną. Łącznie z niechcianych tłuszczem z brzucha oraz smutkiem i przygnębieniem.
Przeczytaj całość na PoTreningu: http://potreningu.pl/articles/4645/tabletka-na-wszystko