Inna sprawa, że to co osiagniete rpzez skrajność, łatwo stracić. To jak jemy ićwicyzmy nie powinno odbiegać radykalnie od życia jakie chcem prowadzić i sprawia nam przyjemnosć, tylko to daje gwarancje fory na lata a nie na chwilę.
...
Napisał(a)
gruszkam, jak si epopadnie w skrajność, to nei wychodzi się z niej od tak, bo się chce, głowa nei pozwala.
Inna sprawa, że to co osiagniete rpzez skrajność, łatwo stracić. To jak jemy ićwicyzmy nie powinno odbiegać radykalnie od życia jakie chcem prowadzić i sprawia nam przyjemnosć, tylko to daje gwarancje fory na lata a nie na chwilę.
Inna sprawa, że to co osiagniete rpzez skrajność, łatwo stracić. To jak jemy ićwicyzmy nie powinno odbiegać radykalnie od życia jakie chcem prowadzić i sprawia nam przyjemnosć, tylko to daje gwarancje fory na lata a nie na chwilę.
...
Napisał(a)
Bziubziuś, masz absolutną rację i jestem świadoma, że dobrze znasz ten temat. Jestem kolejnym eksponatem w muzeum tych niechlubnych przypadkow. Chudnę, tyję, chudnę, tyję.Dokładnie rok temu ważyłam poniżej 67 kg i wyglądałam satysfakcjonująco, dzięki wytrwaniu kilku miesięcy na restrykcyjnych 1500 kcal. Wszystko wróciło. Wyciągnęłam wnioski, tym razem chcę inaczej.
Z dążeniem do perfekcji i tak jest już u mnie o wiele lepiej, niż jeszcze rok temu. Myślę, że wykonałam pracę nad własnym podjeściem do tematu, dość mocno wyciszyłam roszczeniowe pomysły mojej dyńki. Pierwszy raz w życiu nie załamuję się i nie rzucam diety po pierwszej porażce (czytaj: zjedzeniu loda, a skoro zjadłam jednego to wszystko stracone i mogę już sobie kompletnie odpuścić). Z pełną premedytacją od czasu do czasu pozwalam sobie na jakieś odstępstwa, drobne grzechy. To nie tyle wyraz słabości, a próba nauczenia się zdrowego patrzenia na jedzenie. Sylwetce grzeszki nie są porzebne, ale głowie tak. Pierwszy raz redukuję na astronomicznych jak dla mnie 1900 kcal. Pierwszy raz nie myślę obsesyjnie o diecie, jedzeniu, oczekiwanych rezultatach. W koncu - pierwszy raz daję sobie czas i jestem dla siebie wyrozumiała. I tym razem mi się chce, nie czuję wewnętrznej presji i naprawdę wierzę, że będę wyglądać i czuć się lepiej. Nie za miesiąc, to za rok
Epopeja, jak to zwykle. Ale myślę, że potrzebna.
A dziś co? A dziś wypada dzień fotek.
Skoro waga mówi, że tyję, a opinie znajomych tego nie potwierdzają to chcę się dowiedzieć kto tu ściemnia
PS. No to ja już wszystko wiem. Gdyby ktoś mnie zapytał czym różni się moje ciało sprzed 1,5 miesiąca od obecnego, stwierdziłabym, że... kolorem skóry
Zmieniony przez - gruszkam w dniu 2016-07-17 15:18:26
Z dążeniem do perfekcji i tak jest już u mnie o wiele lepiej, niż jeszcze rok temu. Myślę, że wykonałam pracę nad własnym podjeściem do tematu, dość mocno wyciszyłam roszczeniowe pomysły mojej dyńki. Pierwszy raz w życiu nie załamuję się i nie rzucam diety po pierwszej porażce (czytaj: zjedzeniu loda, a skoro zjadłam jednego to wszystko stracone i mogę już sobie kompletnie odpuścić). Z pełną premedytacją od czasu do czasu pozwalam sobie na jakieś odstępstwa, drobne grzechy. To nie tyle wyraz słabości, a próba nauczenia się zdrowego patrzenia na jedzenie. Sylwetce grzeszki nie są porzebne, ale głowie tak. Pierwszy raz redukuję na astronomicznych jak dla mnie 1900 kcal. Pierwszy raz nie myślę obsesyjnie o diecie, jedzeniu, oczekiwanych rezultatach. W koncu - pierwszy raz daję sobie czas i jestem dla siebie wyrozumiała. I tym razem mi się chce, nie czuję wewnętrznej presji i naprawdę wierzę, że będę wyglądać i czuć się lepiej. Nie za miesiąc, to za rok
Epopeja, jak to zwykle. Ale myślę, że potrzebna.
A dziś co? A dziś wypada dzień fotek.
Skoro waga mówi, że tyję, a opinie znajomych tego nie potwierdzają to chcę się dowiedzieć kto tu ściemnia
PS. No to ja już wszystko wiem. Gdyby ktoś mnie zapytał czym różni się moje ciało sprzed 1,5 miesiąca od obecnego, stwierdziłabym, że... kolorem skóry
Zmieniony przez - gruszkam w dniu 2016-07-17 15:18:26
1
...
Napisał(a)
Nie ma się co załamywać, przynajmniej wiem, że na 1900 kcal nie tyję Traktuję to jako fazę wstępną, ale chyba nie będę już długo podążać dotychczasowym szlakiem, coś należałoby zmienić. Obecnie jestem w trakcie rozmaitych badań i zobaczymy co mądre głowy wyczytają z wyników. Mam nadzieję, że znając mój obecny stan zdrowia, będzie można bezpiecznie dokonać jakichś modyfikacji i powoli ruszyć z miejsca
...
Napisał(a)
Wcale nie przytylas. A to ważne ze Twoja waga kłamie :p co więcej, z boku brzuch jest ciut mniejszy w górnej części. Zawsze zdążyć odjąć, ciesz się tym że możesz jeść a jak przez najbliższy czas nic się nie będzie zmienialo to trzeba będzie pomyśleć jakie drobne zmiany można wprowadzić :)
Mój blog o treningu i diecie: http://silawilczegoapetytu.pl/
Aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Paula_pociążowa_redukcja-t1159434.html
Dziennik konkursowy: http://www.sfd.pl/Paula_NOWE_CIAŁO_W_BUDOWIE-t1103547.html
...
Napisał(a)
Paula, dzięki za dobre słowo
Od początku tego dziennika wiedziałam, że nie będzie łatwo. Czułam, że będę potrzebowała sporo samozaparcia, więcej niż kiedykolwiek. Teraz mam w ręku nowe fakty w postaci kompletu wyników badań i wiem, że czas zapomnieć o samodzielnych próbach odtłuszczania.
Tu potrzebny jest fachowiec. Na cito. Tako też się stanie.
Cały dzień, z późnym wieczorem włącznie, spędzony w szpitalu na badaniach. Siłą rzeczy, nie zrobiłam mojego poniedziałkowego treningu na siłowni. Przez pół dnia nie mogłam też nic jeść, więc miski nawet nie wrzucam. Samopoczucie: słabe. Fizycznie kiepsko się czuję, nie mam siły, jednak najbardziej przytłaczają mnie medyczne fakty. I jak się tu nie stresować...
Zmieniony przez - gruszkam w dniu 2016-07-18 22:25:06
Od początku tego dziennika wiedziałam, że nie będzie łatwo. Czułam, że będę potrzebowała sporo samozaparcia, więcej niż kiedykolwiek. Teraz mam w ręku nowe fakty w postaci kompletu wyników badań i wiem, że czas zapomnieć o samodzielnych próbach odtłuszczania.
Tu potrzebny jest fachowiec. Na cito. Tako też się stanie.
Cały dzień, z późnym wieczorem włącznie, spędzony w szpitalu na badaniach. Siłą rzeczy, nie zrobiłam mojego poniedziałkowego treningu na siłowni. Przez pół dnia nie mogłam też nic jeść, więc miski nawet nie wrzucam. Samopoczucie: słabe. Fizycznie kiepsko się czuję, nie mam siły, jednak najbardziej przytłaczają mnie medyczne fakty. I jak się tu nie stresować...
Zmieniony przez - gruszkam w dniu 2016-07-18 22:25:06
...
Napisał(a)
Podzielisz się wieściami czy nie chcesz publikować medycznych faktów? :(
Mój blog o treningu i diecie: http://silawilczegoapetytu.pl/
Aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Paula_pociążowa_redukcja-t1159434.html
Dziennik konkursowy: http://www.sfd.pl/Paula_NOWE_CIAŁO_W_BUDOWIE-t1103547.html
...
Napisał(a)
z cala pewnoscia nie tyjesz! to juz krok do przodu, bo nie jestes na glodowej diecie i jets pole manewru.
Co tam ze zdrowiem?
Co tam ze zdrowiem?
...
Napisał(a)
a to chyba tak poczatkowo mialo byc, z tego co pamietam, ze mialas sprawdzic rozklad i reakcje organizmu ...
...
Napisał(a)
Strumyk - tak, tak miało być, tylko po drodze okazało się jednak, że reakcje organizmu mogą być mało autentyczne z powodów medycznych.
Paula, Bziubziuś - podzielę się informacjami, podzielę. Żeby tu nie biadolić bez sensu i bez podawania konkretnego planu dalszej walki, chciałabym jednak najpierw zasięgnąć języka u lekarzy, a w kontekście odtłuszczania - u dietetyka. Wtedy na pewno pojawią się tu konkrety. Ja sama, jak to ja - panikara i osoba nie siedząca w środowisku medycznym, widząc te wszystkie cyferki trochę panikuję, może niepotrzebnie - niech oni mi powiedzą. No kurde... wciąż wierzę, że na każdego oporniaka znajdzie się sposób. Teraz zależy mi na naprawie zdrowia, marzenia o smukłej sylwetce schodzą na chwilę na dalszy plan.
Ale jeśli o odchudzanie:
Już na pierwszy rzut (nawet średnio wprawnego oka) widać, że problemy z kortyzolem zwiedzającym sobie właśnie orbitę okołoziemską oraz z tęsknie podążającym za nim ku niebu TSH testują moją siłę woli i ostro rzucają kłody pod nogi.
Tylko niech ten kortyzol, niedoczynność tarczycy, możliwe że i świeże Hashimoto, PCOS oraz kilka innych dość niepokojących problemów (które tu litościwie przemilczę) nie myślą sobie, że mogą ze mną bezkarnie wojować! Mam Ci ja i własną świtę: kilku myślących specjalistów, całą masę Was i Waszego doświadczenia, a zaraz do tej walecznej gromadki dołączy również przywódca stada - dietetyk od spraw trudnych. Nie ma bata, choróbska może i mogą mówić mi jak mam żyć, ale próba przejęcia terrorem władzy nad obwodem mojej talii to już srogie przegięcie. Babą jestem - ja tak tego nie zostawię. No way!
Paula, Bziubziuś - podzielę się informacjami, podzielę. Żeby tu nie biadolić bez sensu i bez podawania konkretnego planu dalszej walki, chciałabym jednak najpierw zasięgnąć języka u lekarzy, a w kontekście odtłuszczania - u dietetyka. Wtedy na pewno pojawią się tu konkrety. Ja sama, jak to ja - panikara i osoba nie siedząca w środowisku medycznym, widząc te wszystkie cyferki trochę panikuję, może niepotrzebnie - niech oni mi powiedzą. No kurde... wciąż wierzę, że na każdego oporniaka znajdzie się sposób. Teraz zależy mi na naprawie zdrowia, marzenia o smukłej sylwetce schodzą na chwilę na dalszy plan.
Ale jeśli o odchudzanie:
Już na pierwszy rzut (nawet średnio wprawnego oka) widać, że problemy z kortyzolem zwiedzającym sobie właśnie orbitę okołoziemską oraz z tęsknie podążającym za nim ku niebu TSH testują moją siłę woli i ostro rzucają kłody pod nogi.
Tylko niech ten kortyzol, niedoczynność tarczycy, możliwe że i świeże Hashimoto, PCOS oraz kilka innych dość niepokojących problemów (które tu litościwie przemilczę) nie myślą sobie, że mogą ze mną bezkarnie wojować! Mam Ci ja i własną świtę: kilku myślących specjalistów, całą masę Was i Waszego doświadczenia, a zaraz do tej walecznej gromadki dołączy również przywódca stada - dietetyk od spraw trudnych. Nie ma bata, choróbska może i mogą mówić mi jak mam żyć, ale próba przejęcia terrorem władzy nad obwodem mojej talii to już srogie przegięcie. Babą jestem - ja tak tego nie zostawię. No way!
4
Polecane artykuły