Mam następujący problem. Od ostatnich 4 miesięcy jestem na redukcji. Nie mogę powiedzieć bo przez pierwsze 6 tyg szło super. Zacząłem z pułapu 89 kg i zszedłem do 85. Nagle wszystko stanęło, a wręcz odwrotnie, zacząłem przybierać na wadze. Wystarczył jeden dzień nieuwagi (jakiś niezaplanowany, ale co prawda nie duży posiłek) i bam. Szczerze byłem zaskoczony, bo myślałem, że skoro organizm był na "-" przez te 6 tyg, to tylko zaprocentuje w dalszej redukcji, a tu guzik. Mam dość aktywną pracę, bo jestem kierownikiem w restauracji i "biegam" ciągle do tego 4 razy w tyg trenuję na siłowni (+ 20 min cardio/sesja). Znajomy personalny trener powiedział mi, że może problem tkwić w bilansie kalorycznym. Ale będąc z wami szczerym, jak pamiętam swoją redukcję 1,5 roku temu to jadłem +/- 1900 kcal przy 81 kg, teraz przy 85kg jestem na 2450-2400. Jestem endomorfikiem więc strasznie szybko się zalewam. Próbowałem wielu metod: 40/30/30, Low Carb, Carb Cycling, CKD, i na tej ostatniej mi chyba najlepiej szło, ale mój organizm się zbuntował i miałem duze wahania cukru, co sprawiało, ze treningi były mało dla mnie efektywne, a wręcz czasem wychodziłem z nich bardzo wkurzony.
Proszę poradźcie mi co mogę zrobić, jak mogę to wszystko wyprostować. Może bilans faktycznie jest niewłaściwy? Chciałbym wreszcie dojść do naprawdę dobrej sylwetki, nie mówię tu o zejściu ponizej 10 % BF, ale o "podrzeźbionym" wyglądzie.
Wiek: 26
Waga: 85
Wzrost:187
BF: 18-20%
Ćwiczenia: 4xtyg siłownia + 4x20 min cardio
Rodzaj aktywności: średnia/duża
Dziękuję za pomoc