Wzięłam się po praz pierwszy na poważnie za ciężary. Sport uprawiam regularnie od wielu lat, lecz stawiałam na bieganie długodystansowe. Mam za sobą maratony i półmaratony. Także wytrzymałość była i wciąż jest moją mocną stroną, gorzej jeśli chodzi o siłę. Poza tym nawet w okresach jak baardzo dużo trenowałam (6 razy w tygodniu, czasem dwa razy dziennie) mięśnie NIGDY nie były zbyt widoczne i wyrzeźbione. Zaczynam nawet wierzyć, że być może taką mam budowę ciała i np. brzuch nigdy nie będzie z tzw. 'kratą'.
Dodatkowo dochodzą moje przewlekłe problemy z odżywianiem, także leki antydepresyjne etc.
W tej chwili jem trzy posiłki dziennie. Na pewno napiszecie, że mało. Wiem, ale łatwo mi przyzwyczaić organizm do takiego systemu i mogę w miarę racjonalnie kontrolować swoje napady głodu.
Śniadanie to zwykle bułka pszenno-żytnia z pastą jajeczną, albo kiełkami, szynką serem i jajkiem. Kawa latte.
Potem obiad. Staram się jeść jakieś mięso, albo rybę - stek, łosoć, pierś z kurczaka, kasza gryczana lub pęczak, surówki, albo jakieś sałatki.
Po treningu odżywka białkowa na mleku ryżowo-sojowym z kolagenem. Piję też dużo kawy z mlekiem i ostatnio znowu wróciłam do coli zero z czego nie jestem dumna.
Kolacja to pożądana porcja sałatki z pomidorem, serem feta, czosnkiem, papryką, oliwkami, oliwa z oliwek i przyprawami. Plus 200 g serka wiejskiego z syropem klonowym, otrębami, nasionami chia i siemieniem lnianym z dodatkiem mleczka kokosowego bio.
Na zdjęciach mniej więcej jak wygląda śniadanie i obiad.
Jest jakaś szansa, że spalę tłuszcz a nie mięśnie i wreszcie się nieco wyrzeźbię?
Wiek: 27
Wzrost: 172,5 cm
Waga: 64 kg
Zmieniony przez - Karolina_Mak w dniu 2016-11-06 12:08:48