Oczywiście nie leczymy tak wszystkich urazów, bo od tego są lekarze. Leczymy te drobne gdzie układ kostny nie był naruszony i nie ma poważnych uszkodzeń.
To powinien najpierw stwierdzić lekarz. Niestety w naszej medycynie jest czarna dziura. Jak nie trzeba założyć gipsu to wraca się do domu z jakąś maścią, która nikomu nie pomogła, a jedynie lekko uśnieżyła ból.
Zawsze zaczynamy od lekarza i stosujemy się do wszystkich zaleceń. Piszę to raczej do osób, które są w sytuacji, w której kiedyś się znalazłem. Wszyscy stawiali taką samą diagnozę, wszyscy stosowali te same metody leczenia, a te wszystkie metody zawodziły. Ta metoda może być traktowana jedynie jako dodatkowa i nie może mieć wpływu na tradycyjne leczenie. No chyba, że na wizytę u ortopedy z jakimś drobiazgiem mamy czekać miesiąc i w tym czasie możemy spróbować. U mnie wygląda to tak: jak moksa nie pomoże to idę do lekarza. W przypadku moich drobnych urazów sportowych zawsze pomagała.
Teraz na temat samej metody. Na początku robił lekarz, ale nie był zbyt pazerny i stwierdził, że mogę robić sam w domu, bo za każdą wizytę musiałem płacić. Tym bardziej, że to bardzo proste. W opisach w internecie jest grube cygaro i mowa o punktach jak w akupunkturze.
Cygarem też można parzyć, ale jest trudniej, bo ciężko się przełamać do porządnego przygrzania. Z drugiej strony można uniknąć oparzenia, ale czym mniej parzymy tym słabszy efekt. Do tego wszyscy piszą o lekkim nagrzewaniu. Tak naprawdę to trzeba się lekko oparzyć i organizm ma sygnał, że coś złego się dzieje i trzeba regenerować. Tak przy okazji oparzenia regeneruje te drobne i poważniejsze urazy. Jeśli miejsce jest mało widoczne, stan przewlekły, a osoba zdesperowana to można mocno oparzyć. Wiadomo, że większość stron promuje takie bezbolesne zabiegi i nikt nie napisze, że będzie bolało. Ma być miło, ale ma to niewiele wspólnego z leczeniem urazów tradycyjną metodą tybetańską. Raczej ogólne działanie profilaktyczne. Rodzice mojego lekarza uciekli z Tybetu do Mongolii i też byli lekarzami.
Uciskając palcem szukamy źródła bólu (czasem jest trudno), nakładamy w centrum i okolicy 3-4 te grzybki, podpalamy i przez kilkanaście sekund pod koniec wytrzymujemy parzenie. po jednym zabiegu mam poprawę około połowa bólu. Potem jeden lub dwa zabiegi i po problemie. Najlepiej robić wieczorem i do łóżka. Wiem, że kobiety nie są chętne jak słyszą, że może być blizna. To jedyna wada tej metody. Jak ktoś nie chce blizny to niech kupuje cygaro i wypróbuje stopień przygrzania.
Ja miałem nieuleczalne wg lekarzy,
przewlekłe zapalenie ścięgna Achillesa. Nie chcę robić złej reklamy lekarzom, ale znane nazwiska się poddały. W naszej medycynie wszystko jest nie tak. U nas jak boli noga to się idzie do ortopedy, a powinno do neurologa. Nie mam pretensji do lekarzy, bo tak ich uczą. Poza tym mam dziwny organizm, bo jak mi ból wchodzi, to sam nie chce wyjść. Dzięki moksie mogłem się zapisać na BJJ, bo wiedziałem, że wszystkie urazy wyleczę moksą i tak robiłem.
Nikogo nie namawiam, ale jak ktoś ma poważny problem to podaję kolejną metodę do sprawdzenia. Ja przy moich schorzeniach na niej zakończyłem dalsze poszukiwania. Dodam tylko, że przy przewlekłych schorzeniach i dużej powierzchni zapalenia polecam cygaro. Tu długość terapii może się drastycznie zmienić. Atakujemy cygarem samą granicę zapalenia (nie centrum, bo go nie znajdziemy) i po kilku zabiegach sprawdzamy czy w miejscu gdzie grzaliśmy zapalenie ustąpiło. I tak małymi kroczkami do celu. Może to zająć grube miesiące. W przypadku świeżych urazów wszystko idzie sprawnie.
Zmieniony przez - Ernesto_Mendoza w dniu 2017-01-28 09:27:53