Nie moge w zaden sposob dopasowac do siebie zdrowego zapotrzebowania kalorycznego. Zalezy mi na ujemnym bilansie kalorycznym, chcialabym sie pozbyc kilku kilo niechcianego tluszczu. Jestem kobieta ;), mam 20 lat, moja aktualna waga to 71 kg oraz mam 166 cm wzrostu, moja aktywnosc fizyczna jest lekka/umiarkowana. Korzystałam z wielu kalkulatorów na zapotrzebowanie, tych automatycznych -internetowych oraz ze wzorow (np. od Akopa Szostaka). Za każdym razem wynik wychodzi ponad 2 tys na utrzymanie wagi (2.200-2.300 cos okolo).
Ostatnio probowalam wiele razy schudnac i odkrylam cos niepokojacego. Przy spozywaniu 2.000-2.300 tyję. Gdy zaczelam schodzic powoli, stopniowo na coraz mniejsza ilosc kalorii, zanotowalam ze zaczynam chudnac dopiero gdy spozywam 1.500 kcal i mniej.
Myslalam nad tym sporo czasu i uswiadomilam sobie ze moze byc to spowodowane przez moj spowolniony metabolizm. Ostatnim razem kiedy bylam na redukcji zeszlo ze mnie 4 kg, natomiast nie wrocilam z ujemnego bilansu kcal powoli, lecz gwaltownie i nawet z nadwyzka kaloryczna. Przytylam przez to z 8 kg, z ktorymi zmagam sie do dzis.
Olac kalkulatory i sluchac sie organizmu (czyt. schodzic do 1500 kcal i mniej) czy sa jakies magiczne sposoby na przywrocenie metabolizmu do 'ksiazkowej' sprawnosci? Co mam robic? :(