Potrzebuję porady co robić.
Przygodę z siłownią zacząłem już ładnych kilka lat temu, ale jako bardzo skrajny ektomorfik nigdy nie miałem jakiś większych sukcesów.
Na początku studiów ważyłem mniej niż 60kg przy 180cm wzrostu. Potem w ciągu 5 lat udało mi się dobić do okolic 69-72kg (okresowo miewałem trochę więcej, ale zaraz waga spadała do tych granic).
W wakacje 2017 miałem trochę więcej czasu, więc przez okres wakacyjny (dopóki o 5.30 rano było jasno), chodziłem sobie na siłownię. Jak pisałem wcześniej, jestem mocnym ekto i przez ten czas jadłem w okolicach 5-6tys. kcal dziennie (od wielu lat jem 'dietetycznie' lepiej niż większość osób, które ćwiczą, dietetyka to moje hobby) i udało mi się dobić do 80kg. Trochę poszło w pas, a reszta w nogi. Odkąd przestałem ćwiczyć udało mi się obciąć obwód w pasie do stanu przed wakacyjnym masowaniem. Teraz trzymam dietą 78kg i te brakujące 2kg to głównie obwód w pasie.
No i tutaj pojawia się mój problem, wystarczy, że spojrzę na sztangę, a nogi same mi rosną - uda w tym momencie, nie ćwicząc od 3 miesięcy mają 60cm i 59cm, łydki to 40cm za to klata i ręce wyglądają praktycznie tak samo jak gdy ważyłem 10kg mniej (biceps 33-34cm, klatka ~98).
Od marca będę miał więcej wolnego czasu i planuję wrócić na siłownię na 3 miesiące żeby dobić do 85-86kg, ale chciałbym żeby te kg poszły w górne partie ciała żebym był bardziej symetryczny i teraz co robić.. nie robić wcale lub mało nóg - przysiadów i martwego ciągu czy mieć nadzieje, że nogi w końcu się 'nasycą' i przestaną rosnąć, a masa pójdzie w górę? Umięśnione nogi mi nie przeszkadzają, to cherlawa góra mnie irytuje ;)
Swojego BF nie znam.
Z góry dzięki za pomoc i odpowiedzi.