Szacuny
0
Napisanych postów
4
Na forum
6 lat
Przeczytanych tematów
363
Trzy lata temu schudłam z 69.5 do 53.5 kg od lutego do grudnia. Byłam na diecie u dietetyczki, byłam głodzona, ale nie zwracałam uwagi bo oczywiście bylam zaślepiona tym, że chudnę (całe życie gruba i chyba stąd tak siadło na psychike). No i w marcu 2016 roku ważyłam już 60-61 kg. Waga ta utrzymywała się cały czas praktycznie do czerwca tamtego roku, kiedy to znowu postanowiłam sobie wrócić do tamtych jadłospisów od tamtej zacnej dietetyk (głupota). Schudłam może z pół kilo, ale jadłam słodkie cały czas więc waga non stop na poziomie 60-61. No i we wrześniu pomyślałam sobie, że spróbuję tych jadłospisów raz jeszcze... ale na porządnie. Bez słodkiego itp. No i w miesiąc schudłam do 58-58.5 kilo a od października waga nie ruszyła się nic. Zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać, czytać, dopiero ogarnęłam że jadłam za mało, że zepsułam sobie metabolizm. Często bolała mnie głowa, włosy garściami wypadały (akurat z włosami to problem chyba po rodzinie-mamie wypadają od kiedy pamietam). No i pomyślałam, że zacznę jeść więcej, próbując powoli dobić do swojego CPM by potem przejść na redukcję normalną. Po świętach wielkanocnych na wadze ukazało się 59.5 kilo po oczywistym obżarstwie.
Skonsultowałam się z jednym trenerem. Policzono mi że CPM mam na poziomie ok 2000 (dokładniej liczby nie pamiętam, jakoś 1960 bodajże). Jeść mam na poziomie ok. 1400, też jakoś nie pamietam ile dokładnie to wychodziło. Rozkład b/w/t na poziomie 30%/35%/35%, nie jem żadnego śmieciowego jedzenia, trzymam się do tego co mi doradził wg tabeli, ile gram białka, tłuszczu, węgli, ogólnie produktów na to przeznaczonych. Ćwiczę 3x w tygodniu jakieś ćwiczenia typowo wzmacniające z ciężarem swojego ciała + butelki wody. Raz w tygodniu cardio robię ok. godziny, bo nie daję robić 30 minut po każdym treningu w tygodniu - jeżdzę na rowerze. Jednego dnia mam nogi+pupę, drugiego ręce, trzeciego nogi+pupę i dodaję co drugi trening ćwiczenia na brzuch.
No i pojawia się problem. Nie chudnę nic. Będzie zaraz 3 tygodnie od "zmiany" tego wszystkiego. Wręcz tyję. Widzę po sobie, że rosnę. Fakt, czuje mięśnie, ale tłuszcz jak był tak był. Jeśli chodzi o obwody to raz wychodzi mi z 1 cm mniej, raz wychodzi, że więcej od początkowych. Ja już nie wiem co mam robić... Proszę o pomoc.
Zmieniony przez - Mruczka w dniu 2018-04-20 19:22:57
Jest liderem w tym dzialeSzacuny
6317
Napisanych postów
76296
Wiek
39 lat
Na forum
21 lat
Przeczytanych tematów
756374
1400kcal to nadal głodówka. Nie wiem jak po tych głodówkach wygląda Twoja równowaga hormonala. Podejrzewam jednak, że niezbyt dobrze. Z tego tez względu należy wejść na bilans kcal bliski zera. Minimum 1-2 miesiące tak jeść i wtedy dopiero pomyśleć o redukcji. Poza tym treningi z własnym ciężarem ciała nieszczególnie będą pomocne. Sugeruję skupić się na treningu oporowym z solidnymi ciężarami.
Szacuny
1717
Napisanych postów
27216
Wiek
29 lat
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
516400
Dodatkowo należy wykonać podstawowe badania aby zobaczyć w jakim stanie jest kondycja zdrowotna Twojego organizmu, m.in: tsh, t3, t4 , glukoza, lipidogram, mocz, morfologia, próby wątrobowe. Katujesz się psychicznie - zbyt duże parcie na odchudzanie kładziesz, w dodatku panicznie się sugerujesz wagą co jest dużym błędem, gdyż masa ciała nie zawsze jest wyznacznikiem estetyki sylwetki. Długo utrzymywany wysoki poziom kortyzolu może zaburzyć gosp. insulinowo-glukozową. Dodatkowo permanentny stres, niska podaż lipidów może zablokować funkcje reprodukcyjne etc. Źle to wszystko wygląda.
Szacuny
0
Napisanych postów
4
Na forum
6 lat
Przeczytanych tematów
363
domer
1400kcal to nadal głodówka. Nie wiem jak po tych głodówkach wygląda Twoja równowaga hormonala. Podejrzewam jednak, że niezbyt dobrze. Z tego tez względu należy wejść na bilans kcal bliski zera. Minimum 1-2 miesiące tak jeść i wtedy dopiero pomyśleć o redukcji. Poza tym treningi z własnym ciężarem ciała nieszczególnie będą pomocne. Sugeruję skupić się na treningu oporowym z solidnymi ciężarami.
To ja mam kilka pytań:
1. Wskoczyć od razu na CPM czy powoli dochodzić do tego poziomu?
2. Przez czas wchodzenia na bilans równy zera ćwiczyć czy odpuścić?
Szacuny
0
Napisanych postów
4
Na forum
6 lat
Przeczytanych tematów
363
dudee
Dodatkowo należy wykonać podstawowe badania aby zobaczyć w jakim stanie jest kondycja zdrowotna Twojego organizmu, m.in: tsh, t3, t4 , glukoza, lipidogram, mocz, morfologia, próby wątrobowe. Katujesz się psychicznie - zbyt duże parcie na odchudzanie kładziesz, w dodatku panicznie się sugerujesz wagą co jest dużym błędem, gdyż masa ciała nie zawsze jest wyznacznikiem estetyki sylwetki. Długo utrzymywany wysoki poziom kortyzolu może zaburzyć gosp. insulinowo-glukozową. Dodatkowo permanentny stres, niska podaż lipidów może zablokować funkcje reprodukcyjne etc. Źle to wszystko wygląda.
Badałam się w lutym na to wszystko (bez ft3, ft4, ale zamierzam iść w niedługim okresie, no i bez moczu i prób). Wszystko wyszło w normie.
Szacuny
214
Napisanych postów
383
Wiek
25 lat
Na forum
6 lat
Przeczytanych tematów
238018
Mruczka
domer
Od razu wskakuj na zerowy bialns kaloryczny. Nie ma czasu na powolne zwiększanie. Jak najbardziej warto trenować.
Dziękuję za pomoc.
Nie chce nikogo oceniać ale wydaję mi się, że i tak nie posłucha Twoich rad bo jak tylko zobaczy pierwszy cm tłuszczu to znowu wejdzie na głodówkę. Trzeba zmienić myślenie bo sylwetka to nie wszystko, można sobie niezłej biedy narobić zarówno psychicznie jak i fizycznie jak się cały czas myśli o redukowaniu
Jest liderem w tym dzialeSzacuny
6317
Napisanych postów
76296
Wiek
39 lat
Na forum
21 lat
Przeczytanych tematów
756374
NicNieWiem
Mruczka
domer
Od razu wskakuj na zerowy bialns kaloryczny. Nie ma czasu na powolne zwiększanie. Jak najbardziej warto trenować.
Dziękuję za pomoc.
Otóż to. Jest to wielce prawdopodobne. Trzeba zmienić sposób myślenia, a nie jest to takie proste.
Nie chce nikogo oceniać ale wydaję mi się, że i tak nie posłucha Twoich rad bo jak tylko zobaczy pierwszy cm tłuszczu to znowu wejdzie na głodówkę. Trzeba zmienić myślenie bo sylwetka to nie wszystko, można sobie niezłej biedy narobić zarówno psychicznie jak i fizycznie jak się cały czas myśli o redukowaniu