- Po za tym zdementował przypuszczenia pobliskiego lekarza uznał, że nie ma żadnego schorzenia o podłożu genetycznym a wszystko może być wynikiem nadmiernego przeciążania stawów lub stłuczeń(w pewnych źródłach w sieci dowiedziałem się że chondromalacja może być wynikiem jałowej martwicy, czyli tego co zdiagnozował pierwszy ortopeda).
- Uznał że RTG, tomografia czy też rezonans niczego nie wykażą.
- Nazwał mnie "przegranym", ponieważ pojawiło się to u mnie w tak młodym wieku.(poczytałem trochę o tym na pewnych forach i cierpią na to osoby w przedziale 17-30 lat).
- Na domiar złego poinformował mnie, że nie ma na to leku, to nieuleczalne jedynym lekiem są tabletki przeciwbólowe i oszczędzanie stawów.
- Wmówił mi, że do sportów walki z "zachodu" już nie wrócę, ponieważ po 10 latach wrócę, jednakże kolana będą "gołe" a ja będę miał problemy z chodzeniem i uporczywym bólem.
- Uznał, że jedyne co mogę robić to jeździć rowerem bo to jest zdrowe dla kolan ale wszystko w granicach rozsądku tak aby nie zadawać sobie bólu.
- Stwierdził, że z roku na rok będzie się to rozwijać i ode mnie zależy w jakim stopniu mówił że zastrzyki z kwasu hialuronowego nic nie dają tak samo artroskopia bo jest ona w stanie określić tylko stopień rozwinięcia i lekko go spowolnić, ale nie łudzić się bo mało co daje to efektów( fajnie, że lekarz nie zadał mi pytań jaką suplementację stosuję, jak się odżywiać, ani nie stwierdził stopnia schorzenia co wydaje się dla mnie fundamentem tak samo stwierdził, iż fizjoterapeuta i tak dużo nie da, bo do sportu nie wrócę)
- Odradził mi kontaktu kolan z takimi czynnościami jak przysiad czy kucanie i radził by starać się jak najmniej narażać kończynę na zgięcie w kącie 90 stopni i więcej)
Nie powiem bo przygnębienie z dnia na dzień rośnie w skutek jeszcze gorszej diagnozy i bezradność na podstawie tego co powiedział mi lekarz( Wydaje mi się, że na podstawie powyższych podpunktów drugi "specjalista" miał do mnie złe podejście,a wywiad z pacjentem i badanie powinno przebiegać trochę inaczej. Cóż nie ja jestem "specjalistą" ale to moje obiektywne zdanie na ten temat). Stwierdził, że lewe kolano, które też jest chore nie boli mnie ponieważ to w prawym doznałem urazu stąd ten ból w owym kolanie. Po wizycie kolano boli mnie bardziej a dokładnie po badaniu miejscowym jakie lekarz dokonał uczucie pieczenia i specyficznego bólu jest większe nawet przy próbie przysiadu czego przed wizytą nie było. Co dziwne wydaje się być gorzej od wizyty, która była w wtorek. Głównie uczucie pieczenia odczuwam teraz przy szybkim wchodzeniu po schodach, przy zejściu głęboko do przysiadu(mimo bólu jestem w stanie go zrobić) a nawet od czasu do czasu przy siedzeniu. Jeden objaw jest stały czyli kontakt kolana z podłożem. Ból jest odczuwany głównie przy klęczeniu a przynajmniej próbie podparcia na obu kolanach nawet w przypadku miększego podłoża. Czas ucieka, a ja nie wiem co o tym myśleć uznałem, że udam się w najbliższych tygodniach do polecanego specjalisty w Krakowie jak i do fizjoterapeuty. Osobiście uważam, że to bullshit. Nikt mi nie wmówi, że w wieku 17 po 2 niecałych miesiącach ćwiczenia BJJ czy też wcześniej 3 miesiącach siłowni z rozsądnym podejściem i ćwiczeniem z intensywnością taką na jaką pozwala organizm potrafiłem sobie zniszczyć stawy do tego stopnia że za 2 dekady mogę się spodziewać ciężkich zwyrodnień i problemów z chodzeniem, a po za tym muszę skończyć z sportem i oszczędzać się jak emeryt przez kolejne lata życia. Mam nadzieję, że nie pomyliłem działów tematycznych bo jestem w tych sprawach świeży, więc za wszystkie błędy szczerze przepraszam. Uznałem, że zasięgnę opinii ludzi z działu, którzy mają kontakt z tymi sportami, a na pewno ktoś doświadczony z takimi objawami też się zmagał. Nie chcę tracić nadziei na to, że wrócę na matę. Mam nadzieję, że ktoś udzieli mi szybkiej porady w tej sprawie. Za wszelką pomoc z góry dziękuję