lapacz12No i jestem dalej chodzącym węglowodankiem. Forma bardzo na plus. Poprawia się, schodzi co ma. Jestem w szoku. Kto by pomyślał, że węgle uratują mi życie.
Wczoraj zrobiłam mały test i zjadłam orzechy zamiast oleju, z którego głównie czerpię te moje znikome ilości tłuszczu i momentalnie brzuch 3 miesiąc. Dziś już wróciłam do oleju i znów płasko... zatem już wiemy, że trzeba ostatecznie wziąć rozwód z masłami orzechowymi i wszystkim co z orzechami ma coś wspólnego.
Rozpoczynamy peek week. Choć chyba nie mogę tego tak nazwać, bo mam ponad 130g węgli w ostatnim tygodniu przed startem Zmieniło mi się jedynie z wodą i solą... trenngi cisnę do czwartku, cardio do środy.
Bardzo dużo odpoczywam, generalnie moje dni zamykają się na cardio, gotowaniu, pracy, treningu i pozowaniu. Nie zawracam sobie głowy niczym innym. Jaram się tym wszystkim niesamowicie.
Śledzę sobie wyniki w Polsce i za granicą i doszłam do wniosku, że to totalnie inny kanon na scenie. Ostatnie wyniki z Grecji - każda zawoniczka w open porządny kawał uda, a u nas... raczej chudziny bez mięcha. Zwijam mandżur i jadę za granicę. Może już Egipt na koniec kwietnia zamiast Słodkiewicza. Zobaczymy jak wyjdzie na MP i wtedy zaplanujemy co dalej.
Na zdjęciach porównanie formy tydzień przed debiutami I teraz - tydzień przed MP. Palę te nogi nareszcie, choć skubane oporne jak cholera są.
Nie dodały mi się zdjęcia, zatem jeszcze jedna próba :D
http://www.sfd.pl/Agnieszka_Łapacz__przygotowania_do_pierwszego_startu-t1169024-s3.html#post-18605759 -> przygotowania do pierwszej sceny