od dłuższego czasu nie ćwiczę (przez covid i brak motywacji ;/), więc prowadzę tryb życia siedzący.
Problem polega na tym, że gdy co najmniej 2 dni siedzę lub stoję, nie wykonując żadnych ambitniejszych ruchów tłowia, to bardzo czuje kręgosłup przy najmniejszym skręcie tłowia. Gdy się rozciągam, czuję po prostu że brakuje kręgosłupowi ruchu. To nie boli, ale uczucie jest tak jakby swędzenie ze zdrętwieniem na odcinku klatki piersiowej.
Kręgosłup w ten sposób czuje tak naprawdę zawsze, z tym że bardzo nasila się podczas takich dni gdy jestem nieaktywny fizycznie.
Ostatni raz nie czułem kręgosłupa jakieś 2 lata temu w lato, gdy pracowałem w ciężkiej pracy fizycznej. Wtedy ruszałem się 10 godzin dziennie i plecy miałem w świetnej kondycji.
Gdy już jest naprawdę źle i kręgosłup przyrasta do fotela, to staram się jakoś rozciągnąć. 15 minut rozciągania daje względną ulgę na godzinę. Ćwiczę zawsze jakoś chaotycznie, bez planu, byle tylko najbardziej zaangażować kręgosłup.
Oprócz tego mam widoczną niesymetrię tłowia. Nawet od przodu widać jak kręgosłup jest wykrzywiony w łuk. Często łapie się na tym, że przechylam się w lewą stronę na fotelu, bo tak mi wygodniej siedzieć. Nie wiem czy może to mieć na to wpływ, bo np. moi koledzy, którzy jeszcze mniej się ruszają niż ja, nie mają takich problemów. Nie czują kręgosłupa, pomimo siedzenia non-stop 2 tygodnie przy komputerze (Ja bym chyba umarł).
Proszę o poradę jakie ćwiczenia wykonywać, bo chyba tylko ruch może pomóc.
wiek 25 lat,
wzrost 176 cm,
waga 64 kg