Jest godzina 19.00, dn. 10-04-2021
Jestem Piotr, mam 41 lat, waga 120kg, 182cm wzrostu (bardziej atleta niż zalany spaślak).
Piszę ten post w nadziei, że będę w stanie pomóc komuś, kto tej pomocy szuka, a nie wie zbytnio gdzie się zgłosić i czytając posty i komentarze, słuchając dziesiątek różnych opinii ma czysty rozpierdziel w czaszce i nie wie co jest prawdą, a co mitem. Niestety brakuje rzetelnych atrykułów na temat HTZ i tego, jak naprawdę człowiek może się czuć bez lub na terapii, ale przede wszystkim brakuje informacji o tym, że to nie jest to terapia idealna. Czasem mam wrażenie, że andrologia dopiero w naszym kraju raczkuje.
Będzie o HTZ (testo) o upustach krwi i przede wszystkim o tym, że życie jest jedno i trzeba o nie dbać.
ZAZNACZĘ JESZCZE JEDNĄ BARDZO WAŻNĄ RZECZ! Nie piszę tego posta w celu jakiejkolwiek polemiki odnośnie tego kto wie lepiej i co kto słyszał etc.
Opisuję poniżej mój konkretny przypadek i wszystko, co zostanie napisane jestem w stanie udowodnić.
Jeśli ktoś natomiast zmaga się z podobnym problemem, którego rozwiązania tesuje na sobie i jest krok dalej ode mnie, a nawet pół, i jest w stanie pomóc, doradzić, chętnie przyjmę i ja każdą dobrą radę.
Po pierwsze chcę zaznaczyć, że nie jestem kulturystą, jednak aktywność fizyczna (nawet ta ponadnormatywna) była długi czas obecna w moim życiu. Jednak w okresie po 37 roku życia sporo się zmieniło z różnych względów, o których nie czas i miejsce wspominać.
Trafiłem na artykuł "”CZERWONY ALERT(przeczytaj zanim będzie za pózno)" szukając odpowiedzi na pytania związane z zagęszczeniem krwi po testo.
Z powodów zdrowotnych od dwóch lat jestem na HTZ (Prolongatum). Również kontekst wejścia na HTZ dla tego wywodu uważam za zbędny, więc na chwilę obecną go pominę.
Ustawienie mnie na Testo trwało około 6 miesięcy ze wszystkimi badaniami włącznie, a dokładnych kosztów nie przytoczę, bo nie liczyłem. Ale jeśli ktoś nie robi tego tak, jak mówią koledzy z siłowni (którzy czasem mają większą wiedzę niż niejeden lekarz - mam na myśli faktycznych mistrzów w tej dziedzinie) tylko przechodzi całą drogę od badania do badania i od wizyty do wizyty (prywatnie), musi liczyć się z kosztami co najmniej kilku tysięcy złoych, gdyż jedne w pełni reprezentatywen badania w np w Alabie to koszt ok 400/500zł.
Niestety leczenie się na Fundusz to jakaś kpina, zatem jeśli ktoś zamierza udać się do specjalisty nim zejdzie, musi w naszym kraju słono zapłacić.
Do sedna - wchodząc na HTZ z poziomu Testo 270 wskoczyłem na 1100 (Prolongatum 100/5 dni). Lekarz mówił, że będę się czuć ponownie jak młody Bóg itd.
Świetnie, pomyślałem. Niczego więcej do szczęścia mi nie trzeba. Dla zbicia Estrów dał mi Arimidex, ale (jak się pózniej okazało) miałem po nim mocne bóle głowy i potrafiłem przesypiać całe dnie. Więc na początku zmienił mi Testo na Omnadren, ale po nim czułem się jeszcze gorzej, więc wróciłem do Prolongatum i zamiast Arimidexu wskoczyłem na Symex. Faktycznie na początku poczułe się świetnie, ale dziś nie wiem czy bardziej działało testo, czy psycha.
Z czasem przyjmowania Testo zacząłem zauważać sporo efektów ubocznych w postaci arytmii, które wcześniej miały charakter incydentalny. Ciśnienie potrafiło mi skoczyć do 160/110, zacząłem robić się senny i wcale nie odczuwałem super mocy, co więcej zaczęły pojawiać się stany wręcz depresyjne (zmęczenie, apatia, wyj...ka na maksa). Wszystko to postępowało bardzo wolno, więc nie zauważałem tego na początku, ale patrząc dziś na siebie sprzed dwóch lat widzę niestety dużą różnicę na niekorzyść dnia dzisiejszego.
Przedstawiając kolejne badania krwi lekarzowi, który mnie porwadzi (Androlog) usłyszałem, ze jestem mocno zagęszczony i powinienem oczywiście stosować kwas acetylosalicylowy, czyli to, co każdy bierze w postaci Acardu, Aspiryny, Polopiryny etc, by uniknąć zawału serca i rozrzedzić krew.
Słowa: "jest pan mocno zagęszczony" nie robiły na mnie specjalnego wrażenia, skoro tak powszechna aspiryna miała załatwić sprawę.
Dodajmy, że byłem czynnym palaczem i wypalałem około paczki fajek dziennie przy znikomym wysiłku fiycznym.
Podczas wizyty w pażdzierniku 2020 po przedstawieniu kolejnych badań lekarz wspomniał o upuście krwi ze względu na owe zagęszczenie (HCT 55.1, HGB 18.5). Pomyślałem: "niepoważny", ale po powrocie do domu usiadłem przed kompem wpisując jakieś frazy związane z upustem krwi i nie znajdując nic konkretnego, porzuciłem temat uznając upust krwi za metodę średniowieczną, a lekarza za "śmieszka" (BTW - zaznaczam, gdyż czytałem w komentarzach o oddawaniu krwi na HTZ w krwiodastwie - NIE, NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI - zapewniam).
Sprawa ucichła, ja się szprycowałem dalej i robiłe swoje.
W styczniu tego roku przebywałem w Niemczech. Pewnego dnia poczułem się dość nieswojo. Żadnego bólu, ale uczucie porównywalne do tego, jakie toważyszyło mi kiedyś, gdy dopadło mnie naprawdę wysokie ciśnienie - uczucie osłabienia, nudności. Zaznaczę, że kilka dni wcześniej miałem spore porblemy z wchodzeniem po schodach. Na 3, 4 pięrze zaczynało brakować mi powierza, co się wcześniej nie zdarzało, poza tym przestały smakować mi papierosy. Wręcz mnie odrzuciło. Pomyślałem, że to COVID, ale smak, zapach był, zatem pomysłałem, że nie jest źle.
To samopoczucie, o którym wspomniałem było na tyle niepokojące, że udałem się do szpitala, który mieścił się niedaleko mojego domu. Chciałem, zeby zrobili mi EKG i zbadali ciśnienie (150/100), a przy okazji test na COVID (negatywny) przy przyjęciu na ostry dyżur. Załatwię wszystko za jednym razem - pomyslałem.
Tak się też stało, ale dodatkowo pobrali mi krew. PO 15 minutach wrócił lekarz z wiadomośćią, że mam nieznacznie podwyższony poziom Troponiny (dla tych, którzy nie wiedzą, wyjaśniam - to wskaźnik martwicy mięśnia sercowego - inaczej marker zawałowy) oraz "niewyraźne EKG i muszą mnie zatrzymać na obserwacji na Intensivstation (czyli po polksiemu na OIOMie). I w tym momencie otworzyły się drzwi i wjechała pani z łóżkiem, na którym wylądowałem - uwierzcie, że dopiero wtedy ciśnienie mi skoczyło, a wszystko nabrało innego wymiaru.
MORFOLOGIA w momencie przyjęcia - HCT 51.1 (przy ichniejszej normie 39.5-50.5), HGB 17.6 (przy ichniejszej normie 13.5-17.2) Troponina - norma <23 (wyniki badań co 12h - przyjęcie 0.27, kolejno 0.25/0.39/0.16. Ale okazało się, że wartości Hemoglobiny i Hematokrytu w innym badaniu procentowym, którego jeszcze na polski język nie przełożyłem były na tym oddziale rekordowe od lat 10. W każdym razie wyszło też, że jestem zakwaszony. Gazometria bardzo słabo.
Byłem moitorowany 24h na OIOMIE + Echo (wyszło ok), po czym trafiłem z Holterem 24h (wynik ok) na wewnętrzny. Poziom troponiny spadał cyklicznie sam bez żadnych leków i po 36h doszedł do normy. Krew pobierana była rano i wieczorem.
Trafiłem do szpitala w czwartek, a w poniedziałek zrobili mi EKG Wysiłkowe (rower - 20 min 210kW ciśnienie podczas badania 200/94 tętno 155 - wynik EKG ok). Generalnie niby coś nie ok, ale w supie wszystko ok - albo na odwrót. W każdym razie we wtorek zostałem wypisany ze szpitala, ale wcześniej lekarka wspomniała o upustach krwi ze względu na zgęszczenie. I tu zapaliła się lampka.
Nim jeszcze do upustów doszło, próbowałem Kurkumy z pieprzem, przestałem jeść mięso, zacząłem ponownie biegać. Ale to tak, jakbym kijem chciał zawracać Wisłę - dosłownie.
Zacząłem czytać nt.: czerwienicy i tego, do czego może prowadzić.
Przyjechałem do Warszawy i zacząłęm zgłębiać temat upustów. Bylem tak zdesperowany, że postanowiłem upuścić sobie krew sam - to była "zabawa". I tak, jak wyczytałem dziś w komentarzach pod postem CZERWONY ALERT, że przecież można, że to żaden problem, że każdy potrafi - no nie do końca ci co to piszą, mają pojęcie o czym piszą. Ale o tym za chwilę.
Pierwszym krokiem byłą wizyta u Hematologa i na podtawie badań oraz wywiadu bez porblemu otrzymałem skierowanie na upusty krwi w ilości 400ml do normalizacji hematokrytu oraz skierowanie na badanie USG. Wszystko pod katem czerwienicy.
Jestem po trzecim upuście.
MORFOLOGIA przed upustami - (HCT 56.6, HGB 18.7).
Po pierszym upuście/badanie 48h po - (HCT 55.1, HGB 18.5),
po drugim upuście/badanie 48h po (HCT 53.8, HGB 17.8)
po trzecim upuście/badanie 72h po (HCT 49.2, HGB 16.7).
Odstępy pomiędzy upustami 7 dni.
Jak sami widziecie upusty robią swoje. Jedynym niezmiennym elementem morfologii u mnie pozostają Erytrocyty utrzymujące się w górnej wartości. Upust krwi kosztuje prywtnie 100zł. Jest przeprowadzany w warunkach ambulatoryjnych, a krew jest oddawana do próżniowego worka ssącego z przewodem zakończonym igłą o średnicy 2mm - taki BigBlackCock wśród igiełek (takie cuda tylko w sklepach medycznych na licencję lekarską. Na Allegro tego nie kupicie), także jeśli ktoś z was myśli o samodzielnej próbie upuszcenia krwi nad wanną, albo szczykawką 5ml, to niech da sobie spokój, bo jedną ręką nic nie zrobi nawet jeśli się dobrze wkłuje, a sama igła 1.2mm (taką dostałem największą w aptece) zatka się po minucie i tylko nerwy stracone i łapy bez sensu pokłute.
Oczywiście jeśli chodzi o upusty, to lekarz mający umowę z NFZ może dać skierowanie do centrum Hematologii i będzie się to odbywać na Fundusz, ale ja musiałem reagować na cito, zatem pieniądze nie grają roli, zdrowie i życie ważniejsze.
Reasumując.
Nie wszystko złoto, co się świeci. Testo to nie magiczny lek na całe zło. Z jednej strony ratuje z drugiej niszczy.
Testo dzielę na dawki po 0.3 ampułki co 4 dni i z wartośći 1100 zszedłem na 600 - też dobrze.
Upusty to sprawa jeszcze niejasna. Nie wiem jakie ilości w jakich odstępach czasu i jak długo. Wszystko okaże sie po kolejnych wizytach u Hematologa.
Czas na zmianę diety i ruch fizyczny.
Bieganie obniża wartości HCT! POTWIERDZONE PRZEZE MNIE. Ale ja już nie miałem czasu czekać aż bieganie pomoże, poza tym, realnie się bałem.
Żyjcie!