Zacznę od pytań, żeby wiadomo było, na co zwrócić uwagę przy przeglądaniu.
1. Ilość jedzenia wydaje się świńska, czy to jest na pewno ok? Czy dobrze policzyłem zapotrzebowanie?
2. Czym dobić brakujące węglowodany? Nie mam pomysłu, a dodawanie więcej ryżu/makaronu/ziemniaków zepsuje smak posiłków. Chodzi o 150g węgli w przekroju tygodnia.
3. Czy ogólnie dieta wygląda ok?
4. Wsadziłem najtłustsze i (tak mi się wydaje) najmniej zdrowe rzeczy na piątek i sobotę wieczór. Wtedy jest największe ryzyko, że zostaną zastąpione jakimś śmieciowym żarciem na imprezie. Czy takie podejście jest ok?
5. Wyczytałem, że liczy się tak naprawdę bilans na przestrzeni tygodnia, stąd nierówne rozłożenie makro w poszczególnych dniach. Czy takie podejście jest ok?
6. Czy jeśli zdaży się jakaś imprezka/piwo z kumplami, to kombinować coś przy rozpisce? Odpuścić posiłek, w trakcie którego to wypadło? Czy raczej przejść nad tym do porządku dziennego, o ile oczywiście nie zdarza się to zbyt często?
7. Czy jest możliwość wbicia sobie w to jakiegoś cheat meala? Takiego, że nie sprawdzam makrosów ani kcal, tylko po prostu jem na co mam ochotę?
A teraz do rzeczy. Zapotrzebowanie wyliczyłem ze wzoru z podwieszonych tematów. Wyszło mi po odjęciu 300kcal: 2700kcal dziennie.
Obrazki wrzucam za pomocą przycisku pod postem, także nie wiem jak się finalnie ułożą. W każdym razie jeden excel pokazuje wyliczenie zapotrzebowania, drugi rozpisane makro i kcal w przekroju tygodnia, a pozostałe to poszczególne dni tygodnia rozpisane na myfitnesspal. Makro docelowe zaokrągliłem lekko pod MyFitnessPal, bo trzeba tam kupić premium, żeby wpisać dokładne wartości.