Dodatkowa aktywność fizyczna

Witam. Mam szybkie pytanie. Otóż przez ostatnie 2 lata mieszkałam można by powiedzieć „na polach” mnóstwo miejsc do spacerów i prawie codziennie robiłam po 25-35k kroków i spalałam przy tym ok.850 kcal. Jadłam cały ten czas 2900 kcal na zerze kalorycznym (ćwiczę trochę siłowo 5x w tyg ale jest to raczej amatorskie i nie leje się ze mnie pot). Ostatnio miałam sporo zmian w życiu i przeprowadziłam się do większego miasta =więcej ulic, aut, ludzi. Jest tu mało miejsca do spacerów do tego powietrze takie sobie (więcej spalin niż tlenu) i po prostu odechciewa się wychodzić. I teraz moja zagwozdka… 2900 kcal jest ilością przy której dobrze się czuje wyrobiłam sobie jadłospis, ulubione potrawy i mam przyzwyczajony żołądek do tej ilości. Dlatego zaczęłam się zastanawiać ile godzin mogłabym to chodzenie zrekompensować np. Treningiem na rowerku stacjonarnym ? Przez te wszystkie miesiące mój organizm na prawdę przyzwyczaił się do długotrwałych wysiłków i nawet 6 godzin spaceru z psami optymalnym tempem nie robi na mnie wrażenia… A nie chciałabym tracić mojej kondycji wydolnościowej na rzecz okoliczności w jakich się znalazłam.
Dodam, że ważę 53kg i nie mam żadnych celów sylwetkowych. Chcę utrzymać wagę i mieć wysokie zapotrzebowanie. Może wydawać się to dziwne, ale to takie moje widzi mi się

Witaj,
Ciężko powiedzieć, bo nie ma takiego przelicznika. Ale jest metoda prób i błędów Zacznij od 60 min i zobaczysz co się będzie stało z wagą. Jak będzie rosnąć, to zwiększysz ilość aktywności fizycznej. Jak stoi, to aktywność też na stałym poziomie. Jak waga spada, to aktywność zmniejszasz.

nei da się porównać, bo inaczej się chodzi a inaczej na rowerku jeździ, szybciej, wolniej, trudno to przełożyć.

To, że mieszkasz w mieście nie znaczy, że nie można wyjść na spacer. Można nawet podjechać kawałek do jakiegoś parku, czy lasu i pochodzić. Osobiście nie widzę w tym problemu. Jeżeli jednak nie, to zawsze możesz wprowadzić jakaś dodatkową formę aktywności fizycznej, np. pływanie, rowerek stacjonarny, HIIT, tabatę, czy kompleksy sztangowe. Polecam jednak uważać z tym. Gospodarka hormonalna kobiet jest dużo bardziej wrażliwa niż mężczyzn. Takie zajeżdżanie się ilością aktywności fizycznej często nie wychodzi na dobre.