Ćwiczę regularnie od lat, ale bez specjalnego zagłębiania się w temat, ruch dla ruchu. Jestem tzw "skinny fat" i w końcu dojrzałam żeby coś z tym zrobić.
Zgłosiłam się na początku kwietnia do trenera, z polecania, z dobrymi opiniami... który miał i poprowadzić rekompozycje. Uzgodniliśmy treningi, płatności itd.
Kwiecień był mniej więcej ok, pod koniec kwietnia trener poprosił mnie żebym wykupiła karnet na maj trochę wcześniej. Tak też zrobiłam.
W długi weekend majowy napisał ze coś mu wypadło i nie może prowadzić treningów w tym tygodniu. Kolejny tydzień również odwołał z powodu problemów osobistych.
W połowie maja napisał że do końca miesiąca na pewno nie da rady trenować i obiecał zwrócić mi pieniądze na dniach.
Mamy połowę czerwca, oczywiście dalej nie mam pieniędzy, trener przeszedł od "na dniach" na "bardzo chcę ci je oddać" do "postaram się jakoś spłacić w ratach"
Jak się nie zgodziłam i wytknęłam zero konkretów i granie na czas przestał się w ogóle odzywać.
Zdrofit, w którym trenowaliśmy, oczywiście umył ręce bo to nie jest ich pracownik.
Potrzebuje porady co najlepiej w takiej sytuacji zrobić? Czy takie sprawy zgłasza się po prostu np na policje?