Jakieś dwa tygodnie temu rzuciłem się jak szczerbaty na orzechy w treningu pleców plus bicepsa.
Jako że miałem długą przerwę to zamiast wejść spokojnie to zrobiłem to jak d****. Tak ostro ćwiczyłem że złapałem aż jakieś zapalenie w bicepsie. Nie mogłem wyprostować rąk. Oczywiście kremy poszły w ruchu i jakoś po tygodniu mi przeszło ale za to trzymały mnie jeszcze zakwasy na najszerszych grzbietu. Gdy podnosiłem rece czułem że są jeszcze mega słabe.
Na szczęście przeszło wszystko no ale...
Dziś chciałem zrobić trening pleców. (Już na spokojnie) I zacząłem jak zwykle od podciagania. I ku mojemu zdziwieniu była totalna klapa. Tak jak zazwyczaj robię około 7-8 ruchów to dziś zrobiłem 2 a w następnej serii 1 i już lewy najszerszy zaczął boleć to przerwałem.
Niepokoić się? Czy jeszcze poczekać?