trochę o mnie do 2020 chodziłem przez 7lat regularnie(3 razy w tyg) na siłownie, ale same metody treningowe były bez większego pomysłu i profesjonalizmu, losowe ćwiczenia (Żałuje i bije się w pierś, tyle czasu stracone). Moje osiągi na kilka powtórzeń wynosiły wówczas(przy 182cm i 95kg): 200kg w martwym, 130kg na płaskiej, 130kg przysiad.
Całe życie gdzieś się tam koło sportu kręcę (koszykówka i inne aktywności), budowa: mezomorfik. Od 2020 regres totalny, problemy z głową, leki i losowe okresy powrotu do formy, które skończyły się tym, że obecnie ważę 110kg, 34 lata. Nad dietą już pracuje, są pierwsze pozytywne objawy.
Potrzebuje planu, który mnie zmotywuje, a jednocześnie nie zajedzie totalnie. Nie zrozumcie mnie źle: ćwiczę rano i uwielbiam się zajechać, ale potem w pracy umysłowej wysiadam i przysypiam. Muszę znaleźć balans w objętości.
Obecnie jestem w stanie bezpiecznie ćwiczyć na ciężarach 50-70% dawnych osiągów w zależności od ćwiczenia, a postęp jest z tygodnia na tydzień.
Zależy mi na spokojnym postępie, tak żebym mógł też skupić się na technice, a sam trening zmieścić w max 90min.
Moja propozycja treningu FBW, 3x, ABA, BAB:
A:
przysiad 5x5
wiosłowanie sztangą 5x5
wyciskanie sztangi 5x5
OHP 5x5
wyciskanie francuskie 3x12
uginanie ramion ze sztangą 3x12
B
Wykroki 5x5
Martwy 5x5
Podciąganie nachwytem 5x5
Skos dodatni 5x5
Wyciskanie sztangielek siedząc 5x5
Dipy na triceps 3x12
Biceps na hantlach 3x12
Czy takie klasyczne podejście sprawdzi się w moim przypadku?
W przypadku wyciskania na ławce/nad głowe chciałbym zazamieniać co jakiś (tydzień?) czas hantle na gryf. Czy to ma sens?
Pozdrawiam