Scorpion:
"Zdobył wicemistrzostwo Polski w podnoszeniu ciężarów, ma 48 lat i jak na ten wiek czuje się świetnie. Sęk w tym, że wszystko trzeba robić z umiarem, zrezygnować z ćwiczeń nadmiernie obciążającyh kręgosłup"
Fajnie to wyszlo. Umiar i unikanie cwiczen nadmiernie obciazajacych kregoslup w podnoszeniu ciezarow?
Tak sie sklada, ze sam sie zajmuje masazami i widzialem ostatnio zdjecie ojca mojego kolegi. Podnosil ciezary. W zasadzie jedno wielkie zwezenie dyskopatyczne przestrzeni miedzytrzonowych odcinka ledzwiowego. I zastanawiam sie jak on moze jeszcze funkcjonowac. A co mowi tata? "Czuje sie swietnie...czasem tylko cos mnie... To "czasem" bedzie coraz czesciej.
Sam jestem daleki od odradzania ludziom ruchu. Ale akurat w wypadku kiedy pojawiaja sie problemy typu dyskopatycznego czy powiedzmy kregozmyku- sporty silowe nie sa najmadrzejszym pomyslem. Skolioza niestety powoduje, ze sily nie sa przenoszone rownomiernie. I co za tym idzie- mozna narobic sobie bardzo duzo szkody. Musimy odrozniac skoliozy funkcjonalne od strukturalnych. W wypadku tych pierwszych PO WYROWNANIU wady, po jej skorygowaniu mozna podjac cwiczenia, ktore beda mialy na celu wzmocnienie miesni stabilizujacych kregoslup (choc od "gorsetu miesniowego" odchodzi sie juz w rehabilitacji). PO a nie PRZED. Bo jesli ktos cwiczy z wada to efekt jest taki, ze masazysta musi "walczyc" z jego miesniami. Postepowanie w masazu klasycznym przy skoliozach obejmuje kilka faz. Generalnie sprawa sprowadza sie do tego, ze rozluznia sie miesnie po stronie cieciwy, "przepycha" kregoslup i napina miesnie po stronie luku. JEsli ktos utrwali sobie przykurcze i tak wzmocni miesnie to efekt nie bedzie przyjemny...
Tak wiec w wypadku pewnych schorzen kregoslupa zalecalbym innego rodzaju aktywnosc niz trening silowy. Cwiczenia budujace sile staja sie elementem takiej aktywnosci nie sa natomiast priorytetem. Przykladowo czlowiek chory, ktory zaczyna chodzic na przystan i wioslowac na lodkach wyrabia wytrzymalosc, ale logiczne, ze jesli wczesniej nie cwiczyl to i sila bedzie sie zwiekszala do pewnego momentu. A w wypadku miesni stabilizujacych to akurat wytrzymalosc glownie potrzebujemy a nie brutalna sile.
Pomijam wreszcie cala mase schorzen, w ktorych zle prowadzony trening poglebia wade. Przyklad? Powiedzmy, ze ktos odczuwa bol "w krzyzu". Mysli sobie: "aha boli mnie wiec wzmocnie
prostownik grzbietu i bedzie ok". Nic bardziej mylnego. Jesli problem jest wynikiem hiperlordozy ledzwiowej to wzmocnienie miesni dolego grzbietu spowoduje zaostrzenie objawow i moze w konsekwencji doprowadzic do powiklan. Nalezy cwiczyc brzuch (i to w bardzo konkretny sposob-zeby bron Boze nie wzmacniac miesni biodrowo-ledzwiowych, a to ma miejsce przy wiekszosci cwiczen na brzuch wykonywanych na silowni).
Tak wiec- jestem za ruchem i sportem jak najbardziej. Ale z glowa i z umiarem. A co do lekarzy to powiem szczerze, ze coraz wieksza ich ilosc zaczyna podejmowac aktywnosc fizyczna (rowniez na silowni).