Chodziłem wtedy do małego fitness clubu gdzie szczerze mówiąc nie było sprzętu by naprawdę poćwiczyć (zamiast zwykłej ławki byla sównica, nie było sztangi łamanej itd). Jedynym tam atutem był świetny instruktor który pomagał mi ćwiczyć, ale przy takim sprzęcie gdzie wolne ciężary to jedynie chantle trudno było zdobyć masę... Jedyne co zauważyłem to wzrost siły w seriach w wyciskaniu na sównicy.
W styczniu postanowiłem zmienić siłownię na bardziej profesjoalną-sprzęt był ekstra ale trenera tam brakowało-typowa pakernia,każdy ćwiczy sobie jak sam. Tam zaczołem ćwiczyć na siłę-ale żadnych efektów (plan miałem taki jakim ćwiczyłem na masę tylko zmniejszylem liczbę powtórzeń).
Teraz robię sobię 2tygodnie przeryw-dosłownie 0 ćwiczeń.
Znalazłem ekstra siłownię gdzie sa instruktorzy po AWFie.
Postanowiłem że od wakacji kupuje białko, gainera,zrobie dietkę i swoją przygodę z siłką zaczynam od początku tz. z konkretnym planem w głowie i na papierze zaczynam ćwiczyć na masę.
Wcześniej nie miałem diety.
Martwię sie jednak ze mimo mojego wysilku znowu się nie uda. Może nie mam predyspozycji i nie się nienadaje?
Mam pytanie: Czy każdy czlowiek przy poprawnej djecie, treningu i regeneracji ma szansę na zrobienie troszkę masy?
P.S: 17lat, 186cm wzrostu, 65kg.