Od XI ćwiczę systematycznie w cyklu 6 razy w tygodniu: nogi-klatka-grzbiet-barki-ramiona-przerwa. 12-6 powtórzeń. Po każdym treningu robię brzuch (5 rożnych ćwiczeń) + aeroby 30-85 min. Raz w tygodniu biegam 60-90 minut. Plan treningowy zmieniam co 6 tygodni.
Obecny cel to odbudowa jakościowej masy i siły, które straciłem przez bardzo intensywne bieganie (-12 kg oraz ok. 40% ciężarów max) oraz zbudowanie formy na następny sezon biegowy, w którym chcę trenować w sposób zrównoważony bieganie i ciężary. Ćwiczę wyłącznie rekreacyjnie.
Nie mam żadnych przeciwskazań medycznych, na treningi mogę poświęcać 5-6x po 2 godz. w tygodniu. Nie stosuję i nigdy nie stosowałem żadnej sztucznej suplementacji, po prostu dobrze się odżywiam i znam swój organizm. Sporadycznie jadłem odżywki białkowe (min. 90%), obecnie jem Hi-Tec Protein.
29 lat, 187cm, 112 kg, endomorfik.
Uff, przebrnąłem przez elementarz "zanim zapytasz" :) To teraz pytam.
Otóż obserwuję u sobie coś, co nazywam uodpornieniem na trening. Przez pierwszy miesiąc po wznowieniu treningu siłowego fajnie mi szło, odbudowałem sporo zeszłorocznej straty, po czym szybko przestało iść. Teraz, po 3 miesiącach, w zasadzie nie jestem w stanie napompować żadnej grupy normalnym treningiem, tzn. klasyczną piramidką czy seriami schodzącymi. Nie działają też powtórzenia wymuszone. Muszę robić po 2-3 serie z redukcją obciążenia, czasem na 3 etapy, i na siłę się pompować, a i tak często kończę trening nienapompowany. Ogólnie moje mięśnie słabo reagują na bodźce, nawet zmiana programu to góra 2-3 treningi "nowego", po czym następuje adaptacja i znów ćwiczę bez efektu.
Nie chcę stosować żadnych katorżniczych metod ani zwiększać obciążeń ponad 6 czystych powtórzeń w serii, bo szanuję swoje stawy i ścięgna, a i jeszcze nie czas na to - ćwiczę przecież dopiero od 3 miesięcy! Zresztą ciężar na mnie słabo działa. Najlepiej sprawdzają się średnie obciążenia (10-12 powtórzeń) + 6-8 powtórzeń z ciężarem (-30%) + 4-6 powtórzeń z ciężarem (-30%) lub serie łączone.
Czego jeszcze spróbować? Zarówno w treningu, jak i w zakresie sterowania metabolizmem. Może to efekt dobiegania trzydziestki i spadek poziomu testosteronu (ogólnie czuję się mniej "zwarty")? Może czas zmienić dietę lub wybrać jakieś mądre suplementy?
A może rozluźnić rygory? Jestem purystą treningowym i ćwiczę bardzo technicznie, powoli. Może trzeba zaszaleć, porzucać trochę ciężarem, pooszukiwać? Albo wziąć się za maszyny (zdecydowanie preferuję wolne ciężary)?
Nie mogę tego nazwać stagnacją, bo siła się poprawia, masa też lekko rośnie, ale mam takie odczucie słabego treningu, nawet gdy wychodzę z siłowni na kolanach. No i nie potrafię osiągać pompy.
Liczę na doświadczenia dziadków w moim wieku i o podobnym stażu treningowym.
A tak w ogólę to witam wszystkich w moim pierwszym poście na forum.