Mistrz swiata w kicku owszem. Tyle ze obecnie te tytuly juz malo znacza. Nie istnieje tez cos takiego jak "wicemistrz K-1". Jest tylko mistrz. I nic wiecej. A Filipowiczowi do walki o to udalo sie dotrzec raz. I przegral przez nokaut Z Hoostem. Przegral z nim zreszta trzy razy. I przegrywal nie tylko z Hoostem czy legendarnym Niszczycielem, ale takze z takimi zawodnikami jak McDonald, czy Bernardo. Owszem wygral z le Bannerem i Aertsem (decyzjami, z tym ostatnim niejednoglosna i po okresie swietnosci Drwala), ale w K-1 na porzadku dziennym jest ze wszyscy z wszystkimi i wygrywaja i przegrywaja.
Od nierownego i tez sredniego Randlemana nie dostal przypadkowo. Byla to bardzo dobrze przygotowana akcja. Zdeklasowal go Barnett, tyle ze nabawil sie kontuzji. Do pierwszej trojki mu daleko. Choc przyznaje ze zwyciestwo nad Colemanem poprawilo w moich oczach jego wizerunek. Jesli utrzyma zwyzkowanie umiejetnosci to mysle ze dolaczy do najlepszych. Ale na dzien dzisiejszy za wczesnie go za takowego uznac.