Kilkanaście kilometrów biegu rano, sparingi i praca nad techniką po południu, wieczorem analiza stylu rywala. Na miesiąc przed walką w obronie pasa Tomasz Adamek haruje cały dzień!
Pojedynek z Thomasem Ulrichem w Düsseldorfie odbędzie się 15 października. Tomek ma już za sobą pierwsze etapy przygotowań - ciężkie treningi siłowe, biegi interwałowe oraz zajęcia za zamkniętymi drzwiami w Berlinie. Pod okiem swojego trenera Andrzeja Gmitruka i jego dobrego znajomego, niemieckiego szkoleniowca Ulli Wegnera, Polak sparował tam na zmianę z czterema przeciwnikami. Od kilku dni mistrz świata federacji WBC w wadze półciężkiej pracuje nad formą w pocie czoła w ojczyźnie. O siódmej rano biegi po podwarszawskich lasach, a później w "gymie" na Bródnie sparingi pełną parą. Sześć rund z Djamelem Selinim (14 zwycięstw, 4 porażki), Belgiem, który dwa razy walczył o pas federacji IBF, a potem jeszcze dwie rundy z którymś z bokserów ze stajni Andrzeja Gmitruka. Rywal Tomka schodzi z ringu mocno poobijany. - Adamek, good job - rzuca tylko ledwo żywy Djamel. Polak to dżentelmen w każdym calu. W trakcie walki zadaje kilka ciosów poniżej pasa. I choć tylko on to widzi, szybko przeprasza rywala. - A co w tym dziwnego? Kultura na ringu jeszcze nikomu nie zaszkodziła - tłumaczy Adamek. W weekend do naszego boksera przyjechali kolejni sparingpartnerzy, dwaj pięściarze z Ukrainy i Amerykanin Lary Marks (27 zwycięstw, 7 porażek).
Jeśli Ullrich liczy na opuszczoną lewą rękę Tomka, a taka postawa sporo kosztowała mistrza w walce z Paulem Briggsem, czy na kontuzję nosa, to grubo się myli. Po złamanym nosie nie ma już śladu, a lewa ręka szczelnie broni dostępu do głowy i działa z siłą rakiety. Po ośmiu rundach sparingów Polak tłucze nią jeszcze w tarcze trzymane przez Gmitruka. - Wróciliśmy do polskiej szkoły boksu. Mieszanka tego, czego Tomek nauczył się w Stanach, i nasz słynny polski lewy prosty, sprawią, że polska lokomotywa nie zatrzyma się w Düsseldorfie - twierdzi z uśmiechem Gmitruk.
Po prawie dwóch godzinach obijania przeciwników, worków i tarcz czas na zajęcia ze skakanką. Wieczorem Gmitruk pokazuje Adamkowi specjalnie przygotowane fragmenty z walk Ulricha. Potem jeszcze tylko odnowa biologiczna, sauna i obrońca tytułu może spokojnie iść spać.
Co Tomek robi najmniej chętnie? - Sparingi są najcięższe. Jak już zmęczę przeciwnika, to Andrzej wpuszcza mi nowego, wypoczętego rywala - śmieje się Tomek i po chwili dodaje: - Przy tym wstawanie rano i bieganie po lesie to czysta przyjemność. Jednak dzięki ciężkiej harówce czuję, że jestem w formie.
Na walkę Tomka w Niemczech wybiera się jego najbliższa rodzina. - Ciężko, żeby ich zabrakło. Kiedy walczyłem w Stanach bardzo mi ich brakowało. Teraz kiedy będą blisko, będę boksował jeszcze lepiej. Rywala nie lekceważę, ale to ja jestem mistrzem i pasa nikomu nie mam zamiaru oddać - dodaje na koniec Adamek.
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)