Esco:
No ja się specjalnie nie chcę pochwalić, opisałem te dwa przypadki, bo dwa miałem - skoro mówiliśmy o emocjach a zeszło na szał to napisałem jak się czułem. Chwalić się nie będę - bo akurat szałem nie ma się co chwalić.
Szał i tak wspominam, więc nie potrzeba kolesia - szczególnie, że takiemu pierwszemu lepszemu byłoby dosyć trudno - taką mam nadzieję.
A co do moich sposobów - czy ja jakiś podałem, bo nie kojarzę? Ja po prostu staram się unikać
walki na ulicy - uważam, że jest to niepotrzebne i chore. Poza tym zauważ, że ja wcale nie polemizuję z Borutą (jak można nazwać polemiką przyznanie, choćby pośrednie, racji?). Ja po prostu mówię co ja czuję. A to co on, czy Ty czujecie - to Wy czujecie i to Wasze odczucia. Ale mam swoje i tyle.
Ja nie powiedziałem, że na "dzień dobry" boję się przeciwnika. Powiedziałem, że się denerwuję, bo nie wiem kto zacz, i że go przeceniam. Bo wcale nie o strach tu chodzi. I uważam, że robię dobrze przeceniając, Ty nie? Wolę przecenić niż niedocenić.
Co do "domowego karateki". No jak zgadłeś? Ćwiczyłem 3 miesiące, potem sekcja zniknęła. Ale mała strata, krótki żal, ćwiczę co innego i za karatekę nie uważam się w najmniejszym stopniu :)
Twoje życzenie z kolei raczej się nie spełni, bo nikt z kim trenuję od początku (czy też okolic) już nie ćwiczy - w większości był to słomiany zapał, czasami przyszły studia etc.
Ja mogę nie pisać co uważam za najlepsze. Nie ma problemu. Ale właściwie, dlaczego nie? Czy z powodu mojego stosunku do walki ulicznej?
Co do obrażania się - na pewno się na Ciebie nie obraziłem, bo nie mam za co. A co do krytyki - no przecież poto jest forum z samej nazwy dyskusyjne :)
Pawlo212:
O właśnie, tak to jest. Nie każda walka jest konieczna a strach opanować można. Poza tym, z tym pierwszym ciosem, też jest różnie. Są takie, że nikt się przed nimi nie uchroni, są takie tam, co nie ma się nimi co przejmować :DDD
Ronowicz:
Otóż to, ugodowość - tzn. mam to samo :) A ja tam nie wiem czy się rzucam do konkretneog miejsca, ale raczej nie :)
pozdrawiam
-* DJ'Ally *-