Kilka dni temu oficerowie CBŚ z Katowic zatrzymali czterech młodych mężczyzn. Znaleziono u nich ponad trzy kilogramy świetnej jakości marihuany oraz kilkaset gramów amfetaminy. To kilkanaście tysięcy działek dilerskich.
- Zatrzymana czwórka wywodzi się ze środowiska pseudokibiców. To na razie wszystko, co możemy w tej sprawie ujawnić - stwierdził wczoraj nadkomisarz Zbigniew Matwiej z Centralnego Biura Śledczego.
Nieoficjalnie wiadomo, że śledztwo objęto tajemnicą, bo jego ustalenia są szokujące. Aresztowani mężczyźni (bezrobotny, kierowca oraz dwaj działający na własny rachunek handlowcy) to szalikowcy GKS Katowice, którzy nie działali na własną rękę. Są członkami zorganizowanej grupy przestępczej założonej przez pseudokibiców. To właśnie gang wyłożył pieniądze na narkotyki, które miały być sprzedane nastoletnim kibicom na śląskich stadionach i lodowiskach.
- To dowód, że czasy, w których szalikowcy ograniczali się do bijatyk na stadionach i wandalizmu na ulicach, to już przeszłość - tłumaczy osoba znająca kulisy sprawy.
Zdaniem policji nieformalne kluby kibica na Śląsku i w Zagłębiu zaczynają przypominać organizacją i działaniem gangi: z szefostwem, skarbnikiem oraz grupą zaufanych ludzi od brudnej roboty. Jedni specjalizują się w handlu narkotykami, inni dokonują napadów z bronią w ręku.
- Zyski z tej działalności służą finansowaniu wyjazdów na mecze, ćwiczeń na siłowniach, treningów sztuk walki, imprez, a w razie wpadki kosztów adwokata - mówi nasz informator z prokuratury.
Ten problem dotyczy wielu klubów w regionie. Jednak najlepiej zorganizowani i najbardziej niebezpieczni są bandyci z kręgów pseudokibiców GKS. - Ich grupa jest tak hermetyczna, że policji trudno wprowadzić do środka swoich agentów - mówi nasz informator.
Funkcjonariusze nie mają już wątpliwości, że to działający w gangu szalikowcy GKS są odpowiedzialni za serię napadów na sześć hipermarketów na Śląsku. Wycinali dziury w dachach sklepów i zjeżdżali do środka na linach. Unikając kamer i czujników ruchu, kradli sprzęt elektroniczny i telefony komórkowe. Działali też na Słowacji i w Czechach. - Podejrzewamy, że za naszą południową granicą pomagali im pseudokibice Banika Ostrawa - mówi jeden z wysokich rangą oficerów śląskiej policji. Z tych samych kręgów wywodzą się poszukiwani listami gończymi sprawcy napadów na katowickie hurtownie.
Prawdopodobnie z przestępczej działalności szalikowcy mieli pieniądze na wynajęcie płatnego zabójcy, który rok temu miał zastrzelić katowickiego prokuratora Jacka K. - aresztował ich kolegów podejrzanych o zasztyletowanie amerykańskiego studenta. Do zamachu nie doszło, bo prokurator i jego rodzina zostali objęci ochron
Niedobrze sie robi od tych bredni! I jak w tym kraju zachęcic ludzi do chodzenia na mecze????
Bóg Honor Ojczyzna !!!