Tomasz Bonin wyjeżdżał do „Wietrznego Miasta" bardzo zmotywowany. Ten liczący już 32 lata pięściarz zdawał sobie sprawę, że jeżeli chce coś osiągnąć w boksie zawodowym, to jest to dla niego ostatni dzwonek. W ubiegłym roku po raz pierwszy stanął przed szansą zdobycia tytułu mistrza federacji WBF, przegrał jednak przez TKO z Audleyem Harrisonem.
- Teraz obiecuję, że zrobię wszystko, by podróż do Stanów nie poszła na marne - mówił przed wyjazdem do Chicago. - Jeżeli chcę jeszcze zaistnieć na zawodowym ringu, muszę wybrać jeden kierunek: USA. Tylko tam mogę mieć okazję zmierzyć się z dobrymi pięściarzami i zarobić duże pieniądze.
Rywalem Bonina w walce o pas IBC był . Pięściarz z Dominikany przed walką z Boninem przegrał na zawodowych ringach 5 razy.
Ale tylko raz przed czasem: z Johnem Ruizem, aktualnym mistrzem świata wagi ciężkiej federacji WBA. Polak wiedział, że w Chicago czeka na niego twardy gość. - Poboksuję rozważnie i spróbuję wykorzystać jego słabe strony - obiecywał Bonin
. Jego pojedynek z Felizem był walką wieczoru podczas gali zorganizowanej przez Hammer KnockOut Promotion. Na trybunach w Copernicus Center zasiadło około dwóch tysięcy polskich kibiców. Walka, tak jak przewidywał Bonin, trwała pełne 12 rund. Podopieczny Fiodora Łapina wygrał jednogłośnie na punkty i został pierwszym w historii polskim zawodowym mistrzem świata wagi ciężkiej.
- Jestem bardzo szczęśliwy - mówił nowy czempion federacji IBC. - Spełniło się moje marzenie, zostałem mistrzem świata! Ten tytuł i pas dedykuję bliskim i wszystkim moim kibicom. Wiem, że niektórzy już wcześniej spisali mnie na straty, ale mam nadzieję, że tym zwycięstwem coś im udowodniłem!
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)