Od pazdziernika, z miesieczna przerwa, cwicze na silowni. Od jakiegos czasu zaczalem sie parzadnie przykladac do treningu nog. Na lydki (bo tych okolic dotyczy moj problem) robie wypychanie na suwnicy palcami nog i wspiecia na palce w siadzie. Staram sie dobierac duze ciezary (trening na mase) i w ostatniej serii daje z siebie wszystko.
Oprocz tego od ok5 lat biegam, mniej lub bardziej regularnie.
W ciagu ostatniego miesiaca zaczalem odczuwac idiotyczna dolegliwosc. Po pokonaniu ok.1km zaczynaja mnie bolec miesnie piszczelowe. Po 3km bol jest na serio uciazliwy. Nigdy nie przerwalem przez niego biegu, ale zaczyna mi porzadnie dokuczac. Ostatnio dolaczyl do niego bol pod lydka, ale to ten pierwszy stanowi najwiekszy problem.
Nigdy wczesniej czegos takiego nie mialem. Zastanawiam sie, czy to moze (bo chyba tak) miec cos wspolnego z ostrym treningiem na silce.
Dla scislosci, nogi robie w piatek, a biegam w poniedzialek.
Jesli ktos mial do czynienia z czym podobnym, albo wie jak temu zaradzic to bardzo prosze o komentarz.
Z gory dzieki, pozdrawiam.
"Zero uwag - 3 setki - Hayabusa"
"W kaskach nas dwoch, budzik na dwustu, witaj w krainie glupcow. Na polu nawierzchni rzadza milimetry..."
"Za nami policja, my zwiekszamy dystans, bo nie zatrzyma nic nas w drodze do raju..."